czwartek, 19 maja 2016

Najlepsze piosenki z filmów z Bondem.


Przy każdej nowej premierze filmu z serii o Bondzie towarzyszy wiele pytań. Kto będzie nowym przeciwnikiem, kto wcieli się w nową ukochaną i oczywiście kto zaśpiewa promującą piosenkę. W tym roku „Writing's On The Wall” Sama Smitha, mimo wielu kontrowersji, zdobyła chyba wszystkie możliwe nagrody, także OBF. Skłoniło nas to do małego podsumowania najlepszych (tylko naszym zdaniem) bondowskich piosenek . 

10. Die Another Day – Madonna (Śmierć Nadejdzie Jutro, 2002) 

Zgodzę się – najgorsza piosenka nagrana na potrzeby Bonda. Owszem, brzmi jak radiowa papka, a komputerowy wokal Madonny krzywdzi nasze uszy. Ale w ten sposób ta piosenka wyróżnia na tle pozostałych – nie jest do końca taka jaka powinna być piosenka do Bonda, jest inna i to w niej lubię. (Paweł)

To jak Madonna wyłamuje się ze wszelkich schematów potwierdza właśnie utwór wokalistki do Śmierć nadejdzie jutro z Pierce Brosnan’em w roli głównej. Nowatorskie podejście, elektryczne brzemiennie, pocięte sekcje smyczkowe – to wszystko charakteryzuje „Die Another Day”, czyli jedną z bardziej kontrowersyjnych piosenek w historii Bonda.  (Konrad)
  
Tak samo jak cztery lata temu wszyscy wiedzieli, że Adel zaśpiewa do „Skyfall”, tak samo wszyscy wiedzieli, że Królowa POP zaśpiewa kiedyś dla agenta 007. Madonna nie byłaby sobą, gdyby nie zrobiła tego po swojemu, inaczej. Uciekła w nowoczesne rytmy korzystając z muzyki klubowej. Jednak przebijające się w zwrotkach smyczki nadają „Die Another Day” pewnego glamuru. W skomponowaniu piosenki pomógł Madonnie Mirwais Ahmadzaï, francuski dj i producent odpowiedzialny za jej tanetnczy album „Music”. Większości krytyce jednak nie spodobał się ten eksperyment. Osobiście doceniam go za oryginalność, ale niech będzie to wyjątek w tym zestawieniu.  (Łukasz)


9. Goldfinger – Shirley Bassey (Goldfinger, 1964)

Mocny, klimatyczny i ostry jak brzytwa głos sprawił, że Shirley Bassey wyrobiła sobie mocny kredyt zaufania u twórców kolejnych filmów z Agentem 007. W końcu oprócz tej piosenki śpiewała jeszcze w kilku innych częściach Bonda. Jednak to utwór z „Goldfinger” jest najbardziej rozpoznawalnym i zarazem najbardziej bondowską kompozycją z jej repertuaru. (Konrad)

Chyba największy klasyk. Przebój Shirley Bassey wprowadził pewien styl do piosenek z tego cyklu. Wiele jej cech do dziś możemy doszukiwać się w piosenkach Sama Smitha, Adele czy Tiny Turner. Utwór został spompowany przez samego Johna Barrego, odpowiedzialnego za motyw główny filmów. (Łukasz)

8. Writing's On The Wall – Sam Smith (Spectre, 2015)

Piosenka z ostatniego Bonda – „Spectre” – okazała się być dla mnie właściwie najlepszą rzeczą, która przy okazji tego tytułu mnie spotkała. Warto dodać – tytułu dość mdłego i nijakiego. Utwór Smitha od początku wzbudzał wiele emocji. Więcej tych negatywnych niż pozytywnych, ale wciąż emocji. Sama piosenka doskonała nie jest, momentami przypomina nijakość filmu, ale w samym „Spectre” brzmiała doskonale. (Paweł)

Będę stał murem za tą wspaniałą piosenką! Informację o tym, że to on wykona główną piosenkę do „Spectre” przyjąłem z wielką radością. Moje oczekiwania były jednak bardzo wysokie. Wszystko dlatego, że debiutancka płyta Brytyjczyka „In The Lonely Hour” była znakomita. Wokalista ma do dyspozycji głos o niezwykłej skali. Ten głos jest właśnie największym walorem „Writing’s on the Wall”, to nim buduje największą dramaturgię utworu. Warto też zwrócić uwagę na słowa, które są chyba najpiękniejszymi ze wszystkich bondowskich piosenek. Skomponował też melodię, która tak bardzo spodobała się reżyserowi i Thomasowi Newmanowi, że wykorzystali ją jako jeden z motywów na soundtracku. Oczywiście Oscar powędrował w tym roku do Sama Smitha.  (Łukasz)


7.  Tomorrow Never Dies – Sheryl Crowe (Jutro Nie Umiera Nigdy, 1997) 

Wydaje mi się, że piosenka „Tomorrow Never Dies” za bardzo pachnie amerykańskością, a jednocześnie kontrastuje to z brakiem jakiejś szczególnej powagi w tej balladzie. Jednak pomimo upływu lat, wciąż przyprawia widzów o dreszcze i powala wokalną mocą w refrenie. (Paweł)

Pewnie gdyby nie Celine Dion i jej hit z Titanica, to właśnie Sheryl Crow wygrałaby  Złotego Globa w 1998 za piosenkę do Jutro nie umiera nigdy. Klimat, klimat i jeszcze raz klimat. Tak powinny brzmieć piosenki do Bonda. Słyszał Pan, Panie Smith? (Konrad)

Kiedy w 1997 roku producenci „Jutro nie umiera nigdy” ogłosili, że Sherly Crowe wykona tytułową piosenkę, krytycy nie byli zachwyceni. Amerykańska wokalista grająca na co dzień muzykę country miała się odnaleźć w dystyngowanym klimacie piosenki filmowej? Jak najbardziej. „Tomorrow Never Dies” jest jednym z najbardziej „eleganckich” utworów z serii Jamesa Bonda. Wokal Sheryl brzmi poważnie i pełen jest dramaturgii w pamiętnym refrenie. Chociaż krytycy i sam David Arnold (preferował piosenkę „Surrender”, którą można usłyszeń przy napisach końcowych filmu) nie mieli najlepszej opinii o piosence do samego końca, to i tak doczekała się ona wysokich notowań na listach przebojów oraz nominacji do Złotego Globa. Przegrał z nieśmiertelną kompozycją Celine Dion do „Titanica”.  (Łukasz)

6. You Know My Name – Chris Cornell (Casino Royal, 2006)

Chyba najbardziej niedoceniany bondowski utwór. Dla mnie „You Know My Name” Chrisa Cornella jest kwintesencją i podręcznikowym przykładem tego, jak powinna brzmieć piosenka do Bonda. Począwszy od melodii, dzięki której już przy pierwszej nucie wiemy do czego zrobiony jest ten utwór, poprzez rockowe brzmienie i mocny wbijający się w głowę rytm, a skończywszy na wokalu, który nie dość że brzmi świetnie, rockowo i w ogóle, to nawet w sposobie intonacji sprawia, że czuć w tle tego Bonda. To jedna z tych piosenek przy której nawet jak nie wiemy z jakiego jest filmu, to po prostu to czujemy. Chyba to jest najważniejsze, prawda? Na pewno nie bez znaczenia jest też fakt, że najnormalniej w świecie uwielbiam Casino Royal i uważam go za najlepszych z Bondów. (Konrad)

W 2006 nadeszła nowa era. Bond miał się zmienić, nabrać brutalności, przestać pić Martini i naprawdę kopać tyłki. Bondem został Daniel Craig. Odświeżenia potrzebowała też piosenka. Chris Cornell został pierwszym Amerykaninem, który zaśpiewał główną piosenkę do filmu. Jest to też pierwsza od 1983 roku piosenka, która miała inny tytuł niż film oraz pierwsza od 1987 zaśpiewana przez mężczyznę. W jednym z wywiadów piosenkarz przyznał, że chciał odciąć się od orkiestrowego tonu wcześniejszych utworów. Nie chciał klasycznej bondowskiej piosenki. Rockowa wersja Bonda została na dłużej, w 2008 w utworze „Another Way To Die” możemy usłyszeć pokłosie „You Know My Name”. (Łukasz)

5. Thunderball – Tom Jones (Operacja Piorun, 1965)

O „Thunderball” można powiedzieć, że jest balladową perfekcją, ponieważ wykonujący ją Jones powala swoją mocą i genialnym wokalem, a sama piosenka utrzymana jest w patetycznym i tajemniczym nastroju. Po prostu, orkiestrowy, monumentalny utwór, który jest równie silny, co stereotypowy prawdziwy mężczyzna – czyt. James Bond. (Paweł)

Jak ja lubię takie śpiewanie! Mam słabość do wszystkiego co powstało w latach 60-tych, a już w szczególności do muzyki. Tom Jones świetnie wykorzystał swój mocny wokal i w połączeniu z świetną sekcją instrumentalną stworzył świetną utwór, który w swoich czasach już chyba bardziej bondowski być nie mógł. (Konrad)

4. Another Way To Die – Alicia Keys & Jack White (Quantum Of Solace, 2008)

To co nie do końca udało się Madonnie udało się zwariowanemu duetowi Jacka White’a i Alicii Keys. Połączenie współczesnego brzemienia, przy jednoczesnym zachowaniu charakterystycznych dla Bonda linii melodycznych – to niewątpliwie największy walor tego utworu. Dodajmy do tego świetne rockowo – soulowe wokale i mamy kompozycje niemal idealną. Oryginalność to klucz do sukcesu. (Konrad)

Biorąc pod uwagę rozwój technologii i samej realizacji przygód Bonda, uważam, że razem z nimi powinna ewoluować również muzyka. Nie patrząc na Bondowe dokonanie Madonny, „Another Way to Die” to taka pierwsza odważna próba wprowadzenia nuty nowoczesności do Bonda. Jack White i Alicia Keys stworzyli bardzo ciekawą kompozycję, balansującą na granicy rocka i elektroniki, wprowadzając do muzyki Bonda powiew świeżości. (Paweł)

3. The World Is Not Enoug – Garbage (Świat To Za Mało, 1999)

Piosenka, w której każdy element jest jakby wzięty z Bonda, co daje naprawdę ciekawy efekt. Klimatem kusi i uwodzi słuchacza, mocno zapadając w pamięć. Może zgrzeszę tym co powiem, ale momentami przypomina połowę ballad z eurowizji z ostatnich lat. Ale wciąż brzmi naprawdę fajnie, po prostu. (Paweł)

Do filmów z Piercem Brosnan’em miałbym kilkustronicową listę zarzutów, ale z pewnością nie były bo nią piosenki. „The World In Not Enough” czyli piosenka do najmniej beznadziejnego filmu z tej serii, jest przykładem tego jak muzyka może przerosnąć film. Uwielbiam ten utwór, uwielbiam głos Shirley Manson, a przede wszystkim uwielbiam instrumentalną część kompozycji. (Konrad)

Moja ulubiona piosenka z serii. Uwielbiam w niej absolutnie wszystko. Styl, który pozostaje w założeniach bondowskich songów, ale charakterystyczny głos Shirley Manson nadaje mu rockowego brzmienia. Co ciekawe na wcale to nie wokalistka Garbage miała wykonać „The World is not Enough”. Pierwszymi kandydatkami były Bjork i Melanie C. Na szczęści pochodzenie wokalistki (Garbage teoretycznie jest zespołem z USA) przemówiło na korzyść grupy. David Arnold, który komponował również muzykę do filmu, bardzo cieszył się ze współpracy. Dobrze się stało. Nie wyobrażam sobie, by ktoś inny mógł wykonać ten piękny, lekko „przeciągnięty” refren. W jednym z wywiadów uroczo powiedziała: Jest to dla mnie duża zmiana pod względem wokalnym. Piosenka wymaga bardzo szerokiej skali głosu i żaden efekt nie ukryje ewentualnych braków. W zasadzie mój głos jest tu najważniejszy. Byłam przerażona i żaliłam się znajomym: „To będzie porażka! Na pewno mi się to nie uda!”, ale oni zapewniali mnie, że cokolwiek by się nie stało, nie będę najgorsza, bo na pewno nie wyjdę gorzej niż a-ha. Ciekawa jest też opinia samego kompozytora, Davida Arnolda, który uznał, że piosenka jest napisana z punktu widzenia władczej Elektry King, głównej bohaterki filmu. Nazwał ją nawet „żelazną pięścią w aksamitnej rękawiczce”: Według mnie Shirley jest jedyną osobą we współczesnym świecie muzyki, która mogłaby być muzycznym ekwiwalentem Elektry. Jest to równie ważne jak dobór aktorów do ról – wybór właściwego głosu i nastawienia do piosenki. (Łukasz)


2. Skyfall – Adele (Skyfall, 2012)

„Skyfall” Adele to nie tylko jedna z najlepszych piosenek napisanych na potrzeby serii przygód Jamesa Bonda, ale również jedna z nielicznych, która odniosła tak wielki komercyjny sukces, docierając do pierwszych miejsc list przebojów na całym świecie (na iTunes wystarczyło Adele jedynie 10 godzin, żeby dotrzeć na szczyt). Nagrody mówią właściwie same za siebie, a „Skyfall” to najprościej w świecie kapitalna muzyczna produkcja, której ciężko będzie dorównać – nawet nie piosenkom napisanym do kolejnych Bondów, ale piosenkom stworzonym do jakichkolwiek innych produkcji. (Paweł)

Utwór Adele, który jak się domyślam w większości rankingów byłby w okolicach pierwszego - drugiego miejsca. Nie żebym był ignorantem. Uważam, że do najlepszej creigowskiej części Bonda, utwór Brytyjki pasuje jak ulał. Świetny głos, linia melodyczna i dramaturgia – niczego nie brakuje. Może ta piosenka mnie już zmęczyła, może trochę znudziła. (Konrad)

W 2012 roku wszyscy oczekiwali, że to Adele zaśpiewa najważniejszą piosenkę roku. Najpopularniejsza, najbardziej utalentowana, utytułowana, przez wszystkich kochana. Od kilku lat Brytyjka niepodzielnie włada światem muzyki. Przy „Skyfall” pobiła też kilka rekordów. Pierwszy w historii Oscar dla bondowskiej piosenki. Nic dziwnego, Adele do stałej receptury dodała swojej klasy i wspaniałych chórów. Sama też napisała słowa do piosenki. Muszę jednak przyznać, że „Skyfall” było też niemiłosiernie często puszczane w radiowych rozgłośniach. Od tej piosenki nie dało się uciec. Nic dziwnego, że wielu zaczęła męczyć. Ja jednak mam życzenie by więcej takich utworów rozbrzmiewało z radiowych głośników. (Łukasz)


1.      GoldenEye – Tina Turner (GoldenEye, 1995)

O ile z Bondem i jego przygodami nie zawsze jest mi po drodze, o tyle motyw przewodni z piosenki Tiny Turner na zawsze będzie kojarzył mi się z filmami o tajnym agencie. „GoldenEye” ma wszystko, co piosenka z Bonda powinna w sobie zawierać. Jest przede wszystkim mocna i w pewnym stopniu monumentalna, a choć jej klimat nie należy do najlżejszych, to jest w stanie uwodzić nie tylko widza, ale również potencjalnego słuchacza. Tina Turner brzmi w niej perfekcyjnie i wyjątkowo seksownie. Bezsprzecznie najlepsza „Bondowa piosenka” ever! (Paweł)

Ta piosenka jest jak muzyczna trawestacja samego Bonda. Zupełnie jakby ktoś zapisał klimat filmów o Agencie 007 w postaci nut. Drapieżna i zarazem sensualna i zmysłowa Tina Turner jest w tym utworze wisienką na torcie. Jeden z tych utworów, w której już przy pierwszym takcie włącza mi się „gęsia skórka mode”. No i ten bicik… miodzio! (Konrad) 

O ile to „The World is not Enough” zdecydowanie jest moją ulubioną piosenką, o tyle „GoldenEye” Tiny Turner jest dla mnie synonimem bondowskiej piosenki. Przepych, styl, pewne niebezpieczeństwo. Piosenka posiada wszystkie cechy piosenki z tej serii. Śmiem twierdzić, że jest też najczęstszym odnośnikiem dla innych twórców. A może to zwykły sentyment? „GoldenEye” to nie tylko pierwsza piosenka, którą usłyszałem, ale też pierwszy mój seans z Bondem. Utwór Tiny miał duże zadanie w 1995 roku, obwieszczał powrót filmowego agenta po długiej przerwie, przedstawiał światu Pierce Brosnana jako 007. Jeden z najlepszych filmów, jedna z najlepszych piosenek.  (Łukasz)

  


Nagrody OBF

Filmy, które rozważamy w kontekście nagród OBF muszą mieć swoją polską premierę kinową pomiędzy 1.02.2016 a 31.01.2017 r.