wtorek, 14 lipca 2015

Pożegnalny ranking dla Jamesa Hornera




Spora część z naszej Organizacji do dziś nie może uwierzyć w tragiczną śmierć Jamesa Hornera. Wydaje ci się, że nie znasz człowieka? Jeżeli kojarzysz choć trochę utworów z muzyki filmowej, to prawdopodobnie część z nich skomponował właśnie Hornenr. A najsłynniejszą piosenkę świata, „My heart will go on” Celine Dione znasz? Tak, tak to też on! By uczcić pamięć o wybitnym kompozytorze stworzyliśmy małe podsumowanie jego dorobku. Wybraliśmy nie tylko najlepsze soundtracki ale i utwory, które zostaną w naszych sercach na zawsze. 


10. Cena Honoru
Chyba ostatnia próba muzycznych poszukiwań w karierze Amerykanina. Niestety podobnie jak sam film Kapura soundtrack nie należy do najpopularniejszych. Niesłusznie. Oprócz ogranych w twórczości Hornera rozwiązań pojawiają się nowe – muzyczne oblicza północnej Afryki, głównie bębny i soliści, którzy wspólnie pozwalają epickiej opowieści odpowiednio wybrzmieć („Escape” i znakomita suita „Coward No Longer”). Na drugim planie króluje kameralny motyw miłosny, słyszany m.in. w przyjemnym „Dance”. (Alek)



9. Wróg u Bram

Jest wiele powodów, dla których James Horner zapisał się w historii kina oraz muzyki ale elementem, który zawsze będzie charakteryzował jego utwory, to niesamowita przestrzeń jaką nadawał swoim ścieżkom. Pozbawione płaskiego, współczesnego miksu, długie i transparentne symfoniczne kolosy, których słucha się z niesamowitą wręcz satysfakcją i napięciem. Seans "Wroga u bram" to jedna z tych pierwszych chwil w moim życiu, kiedy na serio zacząłem zauważać świadomie muzykę w filmie i to jak ona z nim działa.  (Szymalan)



8. Avatar
Becoming One Of „The People”, Becoming One With Neytiri”. Lekkość, romantyzm, duch przygody i nutka etniczności - oto recepta na utwór najlepiej oddający piękno czystego świata, który każdy chciałby nazywać swoim.  Znane nuty, ale zaserwowane w tak magicznej oprawie, że nie mogą nie zachwycić. (Klapserka)


7. Apollo 13
Muzyczna ilustracja do filmu Rona Howarda to jedno z najciekawszych muzycznych dokonań amerykańskiego kompozytora. Horner idealnie wybrnął z bardzo trudnego zadania stworzenia soundtracku do ciasnego dramatu, ograniczonego do kosmicznej kapsuły i nasowskiej centrali w Houston. Warto zwrócić uwagę na świetne utwory „All Systems Go/ Launch” (nie pachnie „Titanikiem”?) i „Master Alarm”. (Alek)

 

6. Obcy. Decydujące starcie

„Main Title – Aliens”.  „Obcego. Decydujące starcie” uważam za najlepszy rozrywkowy film w historii kina więc już na starcie wszystko z nim związane punktuje podwójnie. Horner wykorzystuje tu instrumenty symfoniczne do stworzenia ambientowej rzeczywistości, która obezwładnia bezkresem równie mocno, jak straszliwy kosmos, w jakim rozgrywa się akcja horroru Jamesa Camerona. Gęsia skórka gwarantowana. (Szymalan) 

Ciężki, ale klimatyczny. Ze świetnym, kameralnym tematem głównym. (Alek)



5. Niesamowity Spiderman

„I Can’t See You Anymore”. Udział Hornera w pracy nad nową wersją „Spider-Mana” był dla mnie wielkim zaskoczeniem, jeszcze większym – efekty jego pracy. Nie sądziłam, że tę smutną właściwie, ale bardzo dynamiczną akcję można oprawić taką delikatną, subtelną muzyką. Choć w soundtracku do „Niesamowitego Spider-Mana” nie brakuje typowych muzycznych „akcyjek”, to powyższy utwór doskonale oddaje ducha rzewnej, sentymentalnej natury bohatera i tragicznej strony jego zdolności. (Klapserka)
O ile sama muzyka nie grzeszy oryginalnością to superbohater w muzyce Hornera jest niepowtarzalny. „Niesamowity Spiderman” idealnie współgra z nietypową wizją Webba, skupiającą się na emocjonalnej stronie opowieści. Kwintesencją tej ścieżki niech będzie spokojne, ale na wskroś uczuciowe „I Can't See You Anymore”. Nie jest to score na miarę bezbłędnego szaleństwa Zimmera w części drugiej, ale warto zapoznać się z kompozycją, którą Horner pokazał, że Peter Parker ma „Piękny Umysł”... (Alek)



4. Apocalypto

„To The Forest”. Postanowiłem wybrać jedną z mniej popularnych i mniej ciepło przyjętych przez krytykę ścieżek w karierze Hornera. Ale to własnie w Apocalypto Horner wynalazł etniczny język muzyczny, który wykorzystał potem niemalże 1:1 w bardziej przebojowym pod względem muzycznym "Avatarze". "Apocalypto" jest zaskakująco surowe, powściągliwe i nie grające zbytnio na emocjach. W finałowym utworze słyszymy nie tylko niezłe brzmienie etnicznych instrumentów ale też bardzo ujmujące wokalizy, świetnie oddające ponury nastrój finału widowiska Gibsona. (Szymalan)

Nie rozumiem właściwie czemu tak zimno krytyka przyjęła ten soundtrack Hornera. To bardzo niekomercyjna muzyka, pozbawiony właściwie „action score” w najprostszym tego sformułowania znaczeniu. W kategorii muzyki „organicznej” sprawdza się najlepiej, zdecydowanie wybija się na tle splagiatowanego (ale i tak bardzo dobrego) „Avatara” czy dosyć nudnej „Podróży do Nowej Ziemi”. A otwierające i zamykające utwory wzbogacone zostały o ciekawe wokale, które nadają wszystkiemu bardzo etniczny wymiar. (Łukasz)



3. Piękny umysł
A Kaleidoscope Of Mathematics”. Nie jest to utwór ani wybitny, ani oryginalny, ale bardzo sprawnie wprowadza w historię wyjątkowego bohatera filmu. Charakterystyczny wokal z kolei przyciąga uwagę od pierwszych dźwięków i zostaje w uszach i pamięci przez całe lata. Zwykły niezwykły utwór, tak jak pozornie zwykły, a niezwykły był John Nash. (Klapserka)
Dla Hornera, którego najlepsze kompozycje to muzyka liryczna, ilustrująca dramatyczne, choć raczej intymne sceny, oscarowy dramat Rona Howarda okazał się wprost idealnym materiałem do pracy. Muzyka amerykańskiego twórcy ma tu wiele momentów absolutnego tryumfu – kompletny motyw główny „A Kaleidoscope of Mathematics”, jedno z jego najciekawszych rozwinięć w „Creating governing dynamics”, kończąc na kapitalnym „First Drop-Off, First Kiss”, łączącym w sobie prostotę historii z dramaturgią obecną w momentami wybitnych „The Car Chase” i „Alicia Discovers Nash's Dark World”. Największą wadą ścieżki jest jej wydanie – za długie i zbyt jednolite. (Alek)

Już pierwsze dźwięki wydobywające się z otwierającego utworu „A Kaleidoscope of Mathematics” zapowiadają dzieło nietuzinkowe. Horner połączył przy „Pięknym umyśle” muzykę niczym z najznakomitszego filmu fantasy z delikatnymi nutami nasuwające na myśl score autorstwa Thomasa Newmana. Stworzył całkowicie nową jakość muzyki filmowej, która nadał całemu filmowi zupełnie inny wymiar. (Łukasz)



2. Braveheart. Waleczne serce

Absolutnie fantastyczny, bezbłędny score. To właśnie muzyką do „Braveheart” Horner zajął miejsce w moim sercu na zawsze. Co utwór to rewelacja – wzruszający, liryczny motyw główny, w wysmakowany sposób wplecione dźwięki kobz. Wyróżnię jednak moje ulubione „Wallace Courts Murron”, „Freedom”, „For The Love of a Princess” oraz intrygujące „Revenge”. Warto wspomnieć, że soundtrack nie cierpi na typowy dla kompozytora problem wydania, dzięki czemu odsłuchanie całej kompozycji nie stanowi najmniejszego wyzwania. James Horner do końca kariery nie wspiął się już na tak wysoki poziom, wszystkie jego – wcześniejsze i późniejsze – muzyczne ilustracje były przynajmniej o klasę gorsze. (Alek)



Wallace Courts Murron”.  Jeden z najpiękniejszych muzycznych tematów filmowych w twórczości Jamesa Hornera i w repertuarze całej, światowej muzyki filmowej. Przepełniony nostalgią, romantyczny utwór jest tylko podsumowaniem wspaniałej, lirycznej partii ścieżki dźwiękowej do filmu „Braveheart” – ścieżki wyjątkowej, sprawnie łączącej melancholijne kompozycje z utworami akcji, znajdującej złoty środek pomiędzy ckliwością a nadmiernym patosem, wzbogacona niezwykłymi dźwiękami instrumentów etnicznych. (Klapserka)
Nigdy nie powstał by oscarowy „Titanic”, gdyby nie starszy o kilka lat „Braveheart”. W „Never an absolution” czy „Hymn to the sea” słychać ewidentne nawiązania do utworów z filmu Mela Gibsona. Nic zresztą dziwnego, bo szkockie dźwięki są idealnym tłem (a czasami nie tylko tłem) do filmu o Williamie Wallaceu. Mocne, wojenne action scory oraz miłosne motywy razem tworzą przepiękną muzyczną poezję, która świetnie sprawdza się również jako dzieło osobne. Uwielbiam słuchać tej muzyki na moich słuchawkach, dodają one również mojemu życiu codziennemu sporo wzniosłości. A finalny utwór „Freedom” powoduje u mnie ciarki za każdym razem. (Łukasz)



1. Titanic
James Horner do końca swojej kariery bazował właściwie na tym, co wypracował w „Braveheart”. Oscara dostał jednak za późniejszego „Titanica”, w którym widocznie czerpał ze swoich kompozycji z filmu Mela Gibsona (ach, ta Szkocja...). Trudno jednak sprzeczać się z nagrodzeniem soundtracku do cameronowej maszynki do zarabiania pieniędzy. Kompozytor bardzo sprawnie buduje muzyczną wizytówkę widowiska, posługując się wpadającymi w ucho, lirycznymi, melodyjnymi motywami, ale – co rzadkie w jego przypadku – przede wszystkim szalejąc przy muzyce akcji, którą perfekcyjnie zilustrował długą sekwencję zatonięcia statku (idealne połączenie obu zalet słyszymy w najlepszym na płycie Unable to Stay, Unwilling to Leave”). „Titanic” wylądowałby w moim osobistym zestawieniu na miejscu drugim, ale koszmarnie kiczowata piosenka Celine Dion nie pozwala mi sklasyfikować go wyżej. (Alek)



Właściwie cała ścieżka (a istnieje nawet 4 godzinne jej wydanie) została idealnie streszczona w tej 19 minutowej kompliacji, „Titanic suit”. Wzruszający, rozmaszysty utwór, skupiony na lirycznych lejmotywach skomponowanych przez Jamesa Hornera.  (Szymalan)

Absolutnie przepiękne dzieło, moim zdaniem jeden z najwspanialszych soundtracków w ogóle. Kompozycje Hornenr mocno wspomagały film Jamesa Camerona, dodawały scenom dramaturgii („Unable to stay, unwilling to leave”) oraz rozmachu („Southampton”). Ścieżka dźwiękowa do „Titanica” stała się dziś niemal tak samo kultowa jak sam film. Motyw główny zna każdy fan kina i nie tylko, bo przez piosenkę „My Herat will go on” Celine Dion, zna go właściwie każdy. Soundtrack do filmu był tak popularny, że doczekał się aż pięciu reedycji. Wszystkie warte przesłuchania. (Łukasz)



Hymn to the Sea”.  Kwintesencja lirycznej duszy kompozytora i szarpiące serce podsumowanie tragicznych dziejów miłości, uczucia nowego, świeżego, zakazanego i przedwcześnie zakończonego w najtrudniejszy i najbardziej niesprawiedliwy sposób, jaki można sobie wyobrazić. Ścieżka przez wielu uważana za mało oryginalna, wykorzystująca znane już z twórczości Hornera motywy, nieodmiennie jednak wzruszająca i cudownie komponująca się ze znanym już na pamięć przez większość kinomanów obrazem. (Klapserka) 




poniedziałek, 30 marca 2015

Jedyni sprawiedliwi, czyli słów kilka o OBF 2015




Organizacja Blogów Filmowych już szósty raz przyznała swoje wyróżnienia dla najlepszych filmów. Przyznam szczerze, że od kilku lat to właśnie te „nagrody” są dla mnie najważniejsze i najciekawsze. Nie tylko dlatego, że sam biorę w nich udział i mogę oddać głosy na swoich ulubieńców, ale też uważam, że jak nikt inny umiemy zaskoczyć i docenić tych, o których pozapominały najważniejsze stowarzyszenia czy jakieś tam Akademie J. W tym roku już na etapie nominacji pojawiło się sporo niespodzianek. Niemalże w każdej kategorii pojawiło się miejsce dla filmów młodziutkiego Xaviera Dolana. O ile obecność „Mamy” może nie szokowała tak bardzo, o tyle „Tom”, który przeszedł przez nasze kina niezauważony, zaskoczył chyba każdego (zwłaszcza nominacje za muzykę i utwór).
Za najlepszy film uznaliśmy jednak „Whiplash”. Podtrzymując tym samym tradycję, że nie zawsze film, który zdobywa główną nagrodę, zdobywa też najwięcej nagród (tak było rok temu z „Polowaniem” i dwa lata temu z „Nietykalnymi”).  Obraz o młodym perkusiście zdobył jeszcze dwa wyróżnienia za montaż i dla J. K. Simonsa za rolę drugoplanową. 
Każdy z nominowanych w głównej kategorii dostał jakieś wyróżnienia, z wyjątkiem wspomnianego prze zemnie Xaviera Dolana. Jego „Mama” mimo tak licznych nominacji przepadła w ostatecznym głosowaniu. Wielka szkoda, bo w tym roku był to jedyny obrońca kina nieanglojęzycznego, do tego z naprawdę znakomicie zrealizowanym obrazem.  Co ciekawe podtrzymana została też tradycja w kategorii reżyserskiej, kolejny raz nagrodziliśmy twórcę, którego obraz nie był nawet nominowany do najważniejszej nagrody (Richard Linklater za „Boyhood”). Wpisał się on w poczet reżyserów z podobnymi przypadkami jak Steven McQueen i „Zniewolonym” oraz David Fincher z „Zaginioną dziewczyną”. To tylko potwierdza, że u nas nic nigdy nie jest pewne.
W kategoriach scenariuszowych obyło się bez niespodzianek, nagrody zgarnęli „Ona” i „Zaginiona dziewczyna” (bezczelnie pominięta przy Oscarach). Nie chcę się powtarzać, ale szkoda mi kolejny raz Dolana, którego scenariusz do „Mamy” poruszał najbardziej zatwardziałych. Jednak chyba nikt się nie spodziewał, że ktokolwiek ma szansę na wygraną w pojedynku ze Spikem Jonzem. Nagroda zasłużona jak najbardziej. Muszę jeszcze wspomnieć o czymś, co mnie niezwykle bulwersuje, czyli nominacji dla scenariusza „Teorii wszystkiego”. Przecież to tak koślawo napisana historia, że włos się jeży przy projekcji tego oscarowego produkcyjniaka. Na szczęście na samej nominacji się zakończyło (zakulisowo mogę zdradzić, że dostał on najmniej punktów w ogóle w całym głosowaniu). Przynajmniej tyle. 
Aktorsko też obyło się bez szokujących wyborów. W kategoriach drugoplanowych wybory zgodziły się z decyzjami Amerykańskiej Akademii Filmowej (och, jak ja trzymałem kciuki za znakomitą Suzanne Clement!). Wygrana J.K. Simonsa, była chyba najbardziej pewną nagroda w tym roku, cały świat filmowy jest w tej decyzji wyjątkowo zgodny. Najlepszą aktorką pierwszoplanową wybrano Rosamund Pike za wyrazistą rolę w „Zaginionej dziewczynie”. Mimo słabego roku dla kreacji aktorskich (podobnie jak to miało miejsce w 2011, kiedy Natalie Portman walczyła tylko ze sobą) nam udało się zebrać kilka świetnych występów. Bo chociaż wygraną dla Pike można było przewidzieć, to konkurentki miała silne. Zwłaszcza Judi Dench w świetnej kreacji z „Filomeny” i Anne Dorval z fenomenalną formą w „Mamie”.  Najciekawsza wydawała się jednak walka u panów. Tam było wiele „oscarowych” typów. Zmienieni nie do poznania (przerysowani?) Redmayne i McConaughey musieli ustąpić miejsca Keatonowi. Co ciekawe w ostatecznym starciu największym zagrożeniem dla Birdmana był Jake Gyllenhaal. Czyżby blogerzy dosyć mieli fizycznych przemian na ekranie?
W kategoriach muzycznych bezkonkurencyjni okazali się stali bywalcy naszych kategorii. Hans Zimmer za „Interstellar” zdobył aż dwie nagrody (za cały soundtrack oraz utwór „Confrield Chase”). Co daje mu aż 4 wyróżnienia i 11 nominacji w przeciągu 6 lat. Słuchacze kochają Zimmera, zwłaszcza wtedy, kiedy nie popełnia autoplagiatów. A tak jest w przypadku tegorocznego dzieła. Dla mnie sporym zaskoczeniem okazała się najlepsza piosenka filmowa. Karen O w skromnej kompozycji „The Moon Song” zdeklasowała przeciwników. Daje jej to już drugie zwycięstwo. Nie udało się to nawet Lanie Del Rey, która w tej kategorii miała aż 2 nominacje (piosenki do filmów „Duże Oczy” i „Czarownica”). Sukcesu „Young and beautiful” nie udało się powtórzyć. 
Za najlepsze zdjęcia nagrodę dostał Emannuell Lubezki za „Birdmana” (podobnie jak Akademia nagradzamy go już drugi rok z rzędu). Przyznam się szczerze, że mimo zachwytu całego świata, ja nie umiem dostrzec w zdjęciach „Birdmana” czegoś więcej nad zwykłą ciekawostkę. Intrygujący pomysł by cały obraz wyglądał jak w jednym ujęciu nie jest moim zdaniem niczym konkretnym uzasadniony. Dużo bardziej zachwyciły mnie zdjęcia do „Grand Budapest Hotel” czy „Toma”, które łączyły się z narracją filmu. Natomiast wielką radością dla mnie była nagroda za montaż dla „Whiplash”. To jak Tom Cross niezwykle rytmicznie „pociął” film jest godne podziwu. Siłą dzieła Chazellea jest właśnie spójna rytmika bijąca z ekranu.
Niemal co roku pojawia się jakaś produkcja, która zgarnia wszystkie nagrody w „teatralnych” kategoriach jak charakteryzacja, kostiumy, scenografia („Wielki Gatsby” czy „Hobbit. Niezwykła podróż”). W tym sezonie absolutnie bezkonkurencyjny stał się „Grand Budapest Hotel” miażdżąc swoich przeciwników.

Unikatowymi nagrodami w naszym zestawieniu są te blogerskie. Przyznajemy wyróżnienie dla najlepszego filmowego bloga (nie musi być to członek OBF) i najlepszej recenzji. W tym roku kolejny raz najlepszy okazał się blog Klapserki, czyli Apetyt na film (klapserka.pl) . Gdzie leży źródło sukcesu Pauliny i jej bloga? Trzeba przyznać, że w samej autorce i jej wielkim zaangażowaniu. Apetyt to jeden z najczęściej aktualizowanych blogów filmowych, znajdziecie tu nie tylko recenzje filmowe, ale i ciekawe analizy czy rankingi (jak chociażby coroczne zestawienie najlepszych utworów muzyki filmowej, tworzone wspólnie z Szymalanem z xmuza.wordpress.com). Autorka aktywnie działa też na swoim fanpagu, gdzie utrzymuje ciągły kontakt z czytelnikami. Gratulujemy!
Na koniec chcę jeszcze podziękować za wyróżnienie recenzji mojego brata (http://kinokbros.blogspot.com/2014/11/interstellar.html) . Jestem dumny, że mimo rzadszych publikacji (ach ten brak czasu i lenistwo) blogerzy docenili tekst z kowalskibros.blogspot.com.
To na tyle. Szalenie ciekawi mnie przyszły rok. Jaki będzie? Co podbije blogerskie serca? Nie mogę się doczekać! 

Łukasz Kowalski 

sobota, 21 marca 2015

OBF 2015!




Najlepszy film 

Whiplash


Zaginiona dziewczyna
Ona
Mama
Birdman

Najlepszy reżyser

Richard Linklater „Boyhood”


Wes Anderson „Grand Budapest Hotel”
Xavier Dolan „Mama”
David Fincher „Zaginiona dziewczyna”
Alejandro Gonzalez Inarritu „Birdman”

Najlepszy scenariusz oryginalny 

Spike Jonze „Ona”


„Birdman” Alejandro Gonzalez Inarritu, Nicolas Giacobone, Alexander Dinelaris, Armando Bo
„Boyhood” Richard Linklater
„Grand Budapest Hotel” Wes Anderson
„Mama” Xavier Dolan 
Najlepszy scenariusz adaptowany

„Zaginiona dziewczyna”Gillian Flynn 


„Tajemnica Filomeny” Steve  Coogan, Jeff Pope
 „Teoria wszystkiego” Anthony McCarten
 „Whiplash” Damien Chazelle
 „Witaj w klubie” Craig Borten, Melisa Wallack 

Najlepszy aktor pierwszoplanowy 

 Michael Keaton „Birdman”

Jake Gyllenhaal “Wolny strzelec”
Matthew McConaughey "Witaj w klubie”
Joaquin Phoenix „Ona”
Eddie Redmayne „Teoria wszystkiego”

Najlepsza aktorka pierwszoplanowa

Rosamund Pike „Zaginiona dziewczyna”

Judi Dench „Tajemnica Filomeny”
Anne Dorval „Mama”
Felicity Jones „Teoria wszystkiego”
Juliane Moore „Mapy Gwiazd”

Najlepsza aktorka drugoplanowa

 Patricia Arquette „Boyhood”

Suzanne Clement „Mama”
Keira Knightley „Gra tajemnic”
Emma Stone „Birdman”
Tilda Swinton „Snowpiercer”

Najlepszy aktor drugoplanowy

J.K. Simmons „Whiplash”

Pierre-Yves Cardinal „Tom”
Jared Leto „Witaj w klubie”
Edward Norton „Birdman”
Mark Ruffalo „Foxcatcher”


Najlepsza muzyka


Hans Zimmer „Interstellar”

Alexandre Desplat „Grand Budapest Hotel”
Alexandre Desplat „Tajemnica Filomeny”
Gabriel Yared „Tom”
Justin Hurwitz „Whiplash”

Najlepsze zdjęcia

 
Emmanuel Lubezki „Birdman”


Robert D. Yeoman „Grand Budapest Hotel”
Hoyte Van Hoytema „Interstellar”
Hoyte Van Hoytema „Ona”
Andre Turpin „Tom”

Najlepszy montaż

Tom Cross „Whiplash”


Douglas Crise „Birdman”
Sandra Adair „Boyhood”
Lee Smith „Interstellar”
Kirk Baxter „Zaginiona dziewczyna”

Najlepsze efekty specjalne

Interstellar

Ewolucja Planety Małp
Godzilla
Strażnicy Galaktyki
X-Men: Przyszłość, która nadejdzie

Kostiumy

Milena Canonero „Grand Budapest Hotel”


Mary Zophers „Co jest grane, Davis?”
Anna B. Sheppard, Jane Clive „Czarownica”
Richard Taylor, Ann Maskrey, Bob Buck „Hobbit: Bitwa Pięciu Armii”
Alexandra Byrne „Strażnicy Galaktyki”

Najlepsza scenografia


Anna Pinock, Gerald Sullivan, Adam Stockhausen, Steve Summersgill, Stephan O. Gessler  
„Grand Budapest Hotel”

Lee Sandales, Frank Walsh, Gary Freeman, Dylan Cole 
„Czarownica”
Dan Hennah, Simon Bright, Andy McLaren, Ra Vincent
 „Hobbit: Bitwa Pięciu Armii”
David F. Klassen, Nathan Crowely, Kandele Elliott, Gary Fettis
 „Interstellar”
Grzegorz Piątkowski, Marek Warszewski, Kinga Baczyńska, Inga Palacz 
„Miasto 44”

Najlepsza charakteryzacja 

Grand Budapest Hotel


Czarownica
Foxcatcher
Strażnicy Galaktyki
Witaj w klubie

Najlepszy utwór 

„Cornfield Chase” Hans Zimmer (Interstellar) 

„Emma” Steven Price (Furia)
„Francais” Gabriel Yared (Tom)
„Philomena” Alexandre Desplat (Tajemnica Filomeny)
„Stay” Hans Zimmer (Interstellar)

Najlepsza piosenka
  

„The Moon Song” Karen O (Ona)


„Big Eyes” Lana Del Rey (Wielkie oczy)
„Once Upon a Dream” Lana del Rey („Czarownica”)
 „The Hanging Tree” Jennifer Lawrence (Igrzyska Śmierci: Kosogłos cz. I)
„Yellow Flicker Beat” Lorde (Igrzyska Śmierci: Kosogłos cz. I)

Najlepszy zwiastun

Interstellar (trailer 1) 


 
Godzilla
Strażnicy Galaktyki (trailer 2)
Tom
Zaginiona dziewczyna (trailer 2)

Najlepszy plakat

Birdman

Duże Oczy
Grand Budapest Hotel
Mama
Wróg 

Najlepszy blog filmowy


pozostali nominowani

Najlepsza recenzja filmowa


pozostali nominowani:






Nagrody OBF

Filmy, które rozważamy w kontekście nagród OBF muszą mieć swoją polską premierę kinową pomiędzy 1.02.2016 a 31.01.2017 r.