piątek, 17 stycznia 2014

Filmowe skojarzenia (17.01.2014)

Trochę nas nie było. Święta, Sylwester, noworoczny kac… Chcąc pozostać w temacie imprezowym, postanowiliśmy poświęcić ten post filmom, w których ważną rolę gra alkohol. Ostatnio to temat bardzo na topie – z powodów zarówno wesołych (premiera „Pod Mocnym Aniołem!), jak i tych przykrych (wystarczy włączyć wiadomości). Kino potrafi jednak na swój użytek przerobić nawet najpaskudniejszy problem, co wspólnymi siłami tu udowadniamy.

Pretekstem do dyskusji stało się też „Sekretne życie Waltera Mitty”, czyli najnowsze dokonanie Bena Stillera. Aktor stanął zarówno przed, jak i za kamerą. O tym jaki może być tego efekt i czy Stillera da się lubić, przeczytacie w drugiej części notki. Na koniec z okazji premiery filmu „Robaczki z Zaginionej Doliny” Szymalan wspomina najdziwniejszy film animowanym, z jakim dotąd się zetknął.


Alkohol w roli głównej (premiera "Pod Mocnym Aniołem")

Apetyt na Film, Klapserka (http://klapserka.pl/)

Kiedy myślę o filmowych alkoholikach, przed oczami stają mi dwie postaci. Pierwsza to młodziutka Kate Hannah o ślicznej twarzy Mary Elizabeth Winstead, która w filmie "Smashed" próbuje wyjść z nałogu i ponieść konsekwencje tego wyboru. To bardzo zwyczajna historia, warta wspomnienia wyłącznie dzięki niezwykle przekonującej grze Winstead. Alkoholizm jej bohaterki to nie zamulone oczy i chwiejny krok, to nie urwany film i dzikie orgie, to "zwykłe podchmielenie", zabawa, która jest tak dobra, że aż przekracza granice. Żyć, pracować, kochać i nie pamiętać, kiedy robiło się to zupełnie na trzeźwo. Nie da się aktorki za tę naturalność nie pokochać, a jej Kate Hannah nie kibicować w tytułowym wyjściu na prostą.

Drugi bohater to klasyczny przypadek przegranego człowieka, którego alkoholizm pozbawił wszystkiego, co było mu najdroższe – rodziny, pracy, perspektyw, wreszcie nawet domu. Jonathan Flynn (jedna z moich ulubionych ról Roberta DeNiro) w "Być jak Flynn" już nawet nie pamięta, co stracił, ale nie przeszkadza mu to obwiniać o wszystko innych, a swoje niepowodzenia i kompleksy wyładowywać na synu. Bohater, którego nie da się lubić i którego jest nam tak zwyczajnie, po ludzku, szkoda. Świetnie napisana i zagrana postać.


Panorama Kina, Mariusz (http://panorama-kina.blogspot.com/)

Informacja o tym, że Smarzowski w kolejnym filmie opowie o alkoholizmie, w ogóle mnie nie zainteresowała, bo jest to temat tak mocno wyeksploatowany (nawet w polskim kinie), że na pewno niczego odkrywczego w tym filmie nie znajdę. Może gdyby Smarzowski zapowiedział, że planuje realizację horroru, to czułbym się wtedy bardziej zachęcony. 

Moim ulubionym filmem o chlaniu wódy jest „Stracony weekend” (1945) Billy'ego Wildera, w którym Ray Milland zagrał pisarza popadającego w uzależnienie. Wilder znany jest z filmów komediowych, ale w „Straconym weekendzie” główny bohater ani przez chwilę nie jest postacią humorystyczną, lecz żałosnym i chorym człowiekiem. Można się śmiać, gdy grany przez Millanda bohater kradnie z damskiej torebki pieniądze na wódkę albo gdy targa maszynę do pisania by ją sprzedać – bardzo szybko jednak śmiech zamiera w gardle. Reżyser nie tylko ostrzega przed destrukcyjnym wpływem alkoholu, ale i uświadamia, jak wiele się traci, gdy otępia się umysł bezwartościowymi produktami. Niesamowicie gorzki i mądry jest to film – źródło inspiracji dla wielu innych dramatów podejmujących temat pijaństwa. Ostry przekaz nie został osłabiony nawet sztucznym, nie przystającym do całości optymistycznym zakończeniem, które zostało wymuszone przez producenta. 

Wspomnę jeszcze o jednym bardzo dobrym filmie traktującym o alkoholizmie. „Dni wina i róż” (1962) – pierwszorzędny dramat, w którym reżyser Blake Edwards bardzo sugestywnie i dogłębnie przedstawił trójkąt miłosny: mąż, żona i gorzała.


Salon Filmowy MN, Michał (http://salonfilmowymn.blogspot.com/)

„Have you ever had the feeling. That you're that close to losing your mind?” śpiewa w piosence “Angel Eyes” Sting. “Czy miałeś kiedyś to wrażenie, że jesteś tak blisko szaleństwa?” – można przetłumaczyć ten tekst, który był moim pierwszym skojarzeniem w przypadku filmów o tematyce alkoholowej. „Zostawić Las Vegas” z genialnymi kreacjami Nicolasa Cage’a i Elisabeth Shue to chyba najważniejszy dla mnie film o alkoholizmie. Oglądałem go jeszcze jako nastolatek i przez lata moje odczuwanie tego filmu zmieniało się. Nie zmienia to jednak faktu, że film Mike Figgisa jest dla mnie arcydziełem. Technicznie doskonały, choć nakręcony na taśmie 35mm, na który to pomysł wstępnie producenci pukali znacząco palcami w czoło, bo kto mając do dyspozycji pełny arsenał technologiczny, kręci film starymi technikami. Figgis postawił na swoim, dzięki czemu powstała kronika upadku człowieka. Bez szans na ratunek, bez żadnych zastanowień, czy nie warto ze ścieżki autodestrukcji wrócić. Chyba dlatego tak trudny to film i od kilku lat go nie oglądałem, co nie zmienia faktu, że obrazy z filmu wciąż pozostają żywe w mojej pamięci. Do tego piękna, hipnotyzująca muzyka (której autorem był sam reżyser) i cudowne standardy w jazzowej aranżacji Stinga. 

Przy temacie alkoholu warto jeszcze wspomnieć inne tytuły: „Everything Must Go” z najczęściej błaznującym na ekranie Willem Ferrellem, który tym razem całkiem poważnie przedstawia nałóg. Warto wspomnieć też jeden polski film: “Ćma” z Romanem Wilhelmim, który wciela się w postać radiowca prowadzącego nocną audycję, do której słuchacze włączają się opowiadając o swoich problemach. Bohater Wilhelmiego, Jan, sam boryka się z problemami, od których ucieka w alkohol. Choć widziałem ten film wyłącznie raz, wiele lat temu, do dziś pamiętam niezwykle mocną scenę finałową tej produkcji. Nie miałem natomiast okazji zobaczyć jeszcze „Straconego weekendu”, o którym pisał Mariusz i bardzo szybko chciałbym tę filmową zaległość nadrobić, szczególnie, że film ukazał się w zachodnich sklepach na blu-ray.


Filmowe Konkret-Słowo, Szymalan (http://xmuza.wordpress.com/)

Aż dziwne, że nikt jeszcze nie wymienił w tym miejscu "Wszyscy Jesteśmy Chrystusami" w reżyserii Marka Koterskiego. Ten wybitny polski reżyser bierze alkoholizm pod lupę, analizując życie pewnego inteligenta i jego relacje z innymi ludźmi. Ale jednocześnie bierze się też za większy obraz – narodową makroskalę naszego picia. Koterski pokazuje alkoholizm w obliczu polskiej obyczajowości i tradycyjności. Święta Bożego Narodzenia, rodzinne tradycje, religijna ikonografia i kościelne rytuały, a także syndromy nadopiekuńczej matki Polki i nieczułego ojca. Jeszcze nikt przedtem w polskim kinie nie poruszył problemu, popadając w takie skrajności. Subtelny i przesadzony, surrealistyczny i wiarygodny od początku do końca. A przede wszystkim, zupełnie jak samo życie: zabawny, piękny, wzruszający i szokujący na zmianę.


Filmowe Abecadło, Paweł (http://filmoweabecadlo.wordpress.com/)

Alkohol w kinie pojawia się bardzo często, czasami jako temat główny, a czasami jako wzmocnienie historii i jej wydźwięku. Jak dla wielu ludzi, tak i dla bohaterów filmowych, używka jest zazwyczaj jedyną ucieczką od problemów, niezależnie od tego, czy mówimy o księdzu (chociażby z filmu Szumowskiej "W imię"), nauczycielu (nauczyciel w-f z polskiego obrazu "Wszystko będzie dobrze") czy o zwykłym, prostym człowieku. Pojawiają się w kinie również ostre imprezy z alkoholem w roli głównej, jak i bogate życie miliarderów, w którym nie obejdzie się bez tej używki. Główne tytuły, które najszybciej przychodzą na myśl, to ostatni "Wilk z Wall Street" czy popularny "Projekt X", gdzie alkohol leje się hektolitrami, a w grę zaczynają wchodzić dodatkowo narkotyki. Najnowsze "Pod Mocnym Aniołem" będzie jednym z najbardziej charakterystycznych filmów o piciu alkoholu ostatnich lat, pokazującym zarówno uzależnienie, jak i słabość wielu ludzi.


FILM Planeta, Piotr (http://filmplaneta.blogspot.com/)

Wszyscy odwiedzający FILMplanetę i śledzący fanpage’a bloga doskonale wiedzą, że Wojtek Smarzowski jest moim ulubionym polskim reżyserem. Nikt tak jak on nie potrafi ukazać tego, co w nas najgorsze, najbrzydsze, najbardziej mroczne. Tym razem podjął się on zekranizowania losów alkoholika i pomimo, że filmu „Pod Mocnym Aniołem” jeszcze nie widziałem, jestem przekonany, że Smarzowski zrealizował swe zadanie w 100%. Motyw alkoholizmu został już co prawda ukazany na ekranie w każdej możliwej formie, jednak mimo wszystko czuję, że „Pod Mocnym Aniołem” (zgodnie z plakatowym hasłem) naprawdę zachwieje naszym krajem. Spośród innych filmów przedstawiających motyw alkoholizmu najbardziej w pamięć zapadł mi chyba niedawny hit Roberta Zemeckisa – „Lot”. Film ten ukazuje prawdziwy dramat mężczyzny, który utopił w kieliszku wszystko, co miał – całe swoje życie, rodzinę, karierę. Genialna rola Washingtona, prawdziwe dylematy moralne i – co najważniejsze – szalenie poruszająca historia.


Wynurzenia z kinowego fotela, Dominika (http://chodznafilm.blogspot.com/)

Wojciech Smarzowski został stworzony do zekranizowania powieści Pilcha. W portretowaniu Polski schlanej (a także skorumpowanej, skurwiałej) nie ma sobie w końcu równych. Reżyser spośród wielu polskich demonów tym razem wybrał problem uzależnienia od alkoholu i mogę się założyć, że „Pod Mocnym Aniołem” będzie filmem rewelacyjnym. Ale i bez tego Smarzowski ma na koncie całkiem obszerny katalog czerwonych i napuchniętych twarzy. Wódeczka leje się w „Weselu” i „Drogówce” strumieniami, niewiele mniej jest jej też w „Domu złym”. Kontakt z ognistą wodą zawsze kończy się tym samym – wyzwala z ludzi zwierzęta. Z bohaterów wychodzą wszystkie najgorsze przywary, którym reżyser (a może po prostu chcą tego dziennikarze?) pragnie nadać rangę „narodowych”. Jest straszno, ale jest też śmieszno, bo często są to bardzo groteskowe obrazki. Tak też wyobrażam sobie „Pod Mocnym Aniołem” – jako mieszankę specyficznego, ciężkiego humoru z przerażeniem, jakie może budzić nałóg pozbawiony najmniejszego retuszu. 

Wysokoprocentowy film zaserwował nam też ostatnio Martin Scorsese, chociaż Jordana Belforta bardziej niż trunki kręcą prochy. Prawdziwe szczytowanie zapewnia mu jednak dopiero kasa. Nieważne, że alkohol jest dopiero na trzecim miejscu – w „Wilku z Wall Street” bohaterzy i tak chodzą non stop pijani, bo są pijani pieniędzmi. Melanż i melanż yeah, heca heca heca… A nawet gdy bohater już przestaje świrować, to musi wypić piwo, które sobie nawarzył, więc temat alkoholizmu nigdy się tu nie kończy.



Ben Stiller - geniusz czy błazen? (premiera "Sekretne życie Waltera Mitty") 

Salon Filmowy MN, Michał (http://salonfilmowymn.blogspot.com/)

„W siódmym rozdziale II księgi Etyki nikomachejskiej (1108 a) Arystoteles odnosi pojęcie taktownego dowcipu do przyjemności tkwiącej w zabawie i żartach – brak umiaru w tej przyjemności, jeśli jest on nadmiarem, traktowany jest jako błazeństwo (…) "Błazen" uważa, że wolno mu wyśmiewać każdego i wszystko”. Stillera więc nie włączyłbym do żadnej z grup. By nazwać go błaznem, które to słowo ma dzisiaj znaczenie raczej negatywne, Stiller musiałby o wiele mocniej żartować ze wszystkiego i wszystkich, a humor przez niego prezentowany – choć czasami irracjonalny, nie ma znamion tej samej bezczelności, co choćby żarty Adama Sandlera czy Sachy Barona Cohena. Przebłyski geniuszu Stiller czasami okazuje, wystarczy wspomnieć uwielbiany przeze mnie film „Zoolander”, którego Stiller jest scenarzystą i reżyserem. Teraz, kiedy w kinach pojawi się „Sekretne Życie Waltera Mitty”, pokładam duże nadzieje w pracy Bena Stillera, ale przecież pomysł filmu nie jest oryginalny. Inne wcielenia Stillera, których błyskotliwość mnie zachwyciła, to Rabin Jakob z „Zakazanego Owocu” i oczywiście Chas z „Genialnego klanu” Wesa Andersona.


Filmowe Konkret-Słowo, Szymalan (http://xmuza.wordpress.com/)

Jak dla mnie raczej jednak błazen. Jako lew w "Madagaskarze" oraz w podwójnej roli po obydwu stronach kamery filmu "Tropic Thunder" (dystrybutorzy – nie róbcie sobie jaj), był zachwycający. Ale na ogół wydaje mi się głównie irytujący, a obejrzany kilkakrotnie na dużym ekranie zwiastun 'Waltera Mitty" uważam za koszmarny – oto Ben Stiller wyreżyserował i zagrał rolę, która co pół minuty ma dawać widzowi do zrozumienia , jaki wspaniały Ben Stiller jest (mimo swojego średniego wieku i kompletnego braku predyspozycji do wysokobudżetowego, superbohaterskiego kina akcji).


Filmowe Abecadło, Paweł (http://filmoweabecadlo.wordpress.com/)

Ani to geniusz, ani to błazen – Ben Stiller to raczej po prostu nierówny aktor. Był bardzo przekonywujący w "Greenberg". Całkiem przyjemnie oglądało się go w kilku komediach, takich jak "Starsza Pani musi zniknąć", "Genialny klan" czy nawet "Poznaj moich rodziców". Jednak w pozostałych produkcjach albo jest średni, albo wręcz bardzo słaby (najgorszy rok to 2004, w którym mimo dużej popularności i wielu propozycji filmowych, otrzymał nominację do Złotej Maliny za role w 5 filmach). Ostatnio na ekranach kin trochę go mniej, więc może po chwili odpoczynku od jego osoby wreszcie czymś zaskoczy. Może rolą Waltera Mitty?



Dziwne filmy animowane (premiera "Robaczki z Zaginionej Doliny")

Filmowe Konkret-Słowo, Szymalan (http://xmuza.wordpress.com/)

Dziwne produkcje animowane? Spróbujcie przebić to: http://www.youtube.com/watch?v=8-ePeJxkVc4 No i opis intrygi z filmwebu: "Film opowiada o trzech bohaterach i ich drodze od spowiedzi, przez komunię, do modlitwy za tych, którzy odeszli. "

Taka animacja, taka sytuacja.





Zdjęcia:
http://thesevensees.com/wp-content/uploads/2012/08/Smashed-Paul-Winstead-kitchen.jpg
http://www.cinemas-online.co.uk/images/MoC_THE_LOST_WEEKEND_02%20(Large).jpg
http://static.cinemagia.ro/img/db/movie/00/21/06/leaving-las-vegas-995206l.jpg
http://www.gametrance.pl/gt/galerie/Wszyscy_Jestesmy_Chrystusami/wjch-09.jpg
http://i1.fdbimg.pl/7j0p1m_m2h9qf.jpg

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-FfH6D2RDFP_DTnVdMv_hYZFwOtWhGfB5LFAJ40BRqll_kJY7XuCxm7dycdN3mY-982tTDeJdGo2UUJproUJ6_q7dyNuJkKSBz6WThOfMskf2Y95_iZbWkt-nhXslFpXlbm5TUvcxmpY/s1600/kelly-reilly-flight-still1.jpg
http://tapeta.filmweb.pl/124098/wesele2_1024x768.jpg
http://blogs.sacurrent.com/wp-content/uploads/2013/06/Zoolander.jpg
http://www.popcornreel.com/jpgimg/thunder1.jpg
http://somecamerunning.typepad.com/.a/6a00e5523026f5883401310f8d0ff8970c-pi
http://i1.ytimg.com/vi/1B9h7Tf5gWM/maxresdefault.jpg

2 komentarze:

Nagrody OBF

Filmy, które rozważamy w kontekście nagród OBF muszą mieć swoją polską premierę kinową pomiędzy 1.02.2016 a 31.01.2017 r.