wtorek, 14 lipca 2015

Pożegnalny ranking dla Jamesa Hornera




Spora część z naszej Organizacji do dziś nie może uwierzyć w tragiczną śmierć Jamesa Hornera. Wydaje ci się, że nie znasz człowieka? Jeżeli kojarzysz choć trochę utworów z muzyki filmowej, to prawdopodobnie część z nich skomponował właśnie Hornenr. A najsłynniejszą piosenkę świata, „My heart will go on” Celine Dione znasz? Tak, tak to też on! By uczcić pamięć o wybitnym kompozytorze stworzyliśmy małe podsumowanie jego dorobku. Wybraliśmy nie tylko najlepsze soundtracki ale i utwory, które zostaną w naszych sercach na zawsze. 


10. Cena Honoru
Chyba ostatnia próba muzycznych poszukiwań w karierze Amerykanina. Niestety podobnie jak sam film Kapura soundtrack nie należy do najpopularniejszych. Niesłusznie. Oprócz ogranych w twórczości Hornera rozwiązań pojawiają się nowe – muzyczne oblicza północnej Afryki, głównie bębny i soliści, którzy wspólnie pozwalają epickiej opowieści odpowiednio wybrzmieć („Escape” i znakomita suita „Coward No Longer”). Na drugim planie króluje kameralny motyw miłosny, słyszany m.in. w przyjemnym „Dance”. (Alek)



9. Wróg u Bram

Jest wiele powodów, dla których James Horner zapisał się w historii kina oraz muzyki ale elementem, który zawsze będzie charakteryzował jego utwory, to niesamowita przestrzeń jaką nadawał swoim ścieżkom. Pozbawione płaskiego, współczesnego miksu, długie i transparentne symfoniczne kolosy, których słucha się z niesamowitą wręcz satysfakcją i napięciem. Seans "Wroga u bram" to jedna z tych pierwszych chwil w moim życiu, kiedy na serio zacząłem zauważać świadomie muzykę w filmie i to jak ona z nim działa.  (Szymalan)



8. Avatar
Becoming One Of „The People”, Becoming One With Neytiri”. Lekkość, romantyzm, duch przygody i nutka etniczności - oto recepta na utwór najlepiej oddający piękno czystego świata, który każdy chciałby nazywać swoim.  Znane nuty, ale zaserwowane w tak magicznej oprawie, że nie mogą nie zachwycić. (Klapserka)


7. Apollo 13
Muzyczna ilustracja do filmu Rona Howarda to jedno z najciekawszych muzycznych dokonań amerykańskiego kompozytora. Horner idealnie wybrnął z bardzo trudnego zadania stworzenia soundtracku do ciasnego dramatu, ograniczonego do kosmicznej kapsuły i nasowskiej centrali w Houston. Warto zwrócić uwagę na świetne utwory „All Systems Go/ Launch” (nie pachnie „Titanikiem”?) i „Master Alarm”. (Alek)

 

6. Obcy. Decydujące starcie

„Main Title – Aliens”.  „Obcego. Decydujące starcie” uważam za najlepszy rozrywkowy film w historii kina więc już na starcie wszystko z nim związane punktuje podwójnie. Horner wykorzystuje tu instrumenty symfoniczne do stworzenia ambientowej rzeczywistości, która obezwładnia bezkresem równie mocno, jak straszliwy kosmos, w jakim rozgrywa się akcja horroru Jamesa Camerona. Gęsia skórka gwarantowana. (Szymalan) 

Ciężki, ale klimatyczny. Ze świetnym, kameralnym tematem głównym. (Alek)



5. Niesamowity Spiderman

„I Can’t See You Anymore”. Udział Hornera w pracy nad nową wersją „Spider-Mana” był dla mnie wielkim zaskoczeniem, jeszcze większym – efekty jego pracy. Nie sądziłam, że tę smutną właściwie, ale bardzo dynamiczną akcję można oprawić taką delikatną, subtelną muzyką. Choć w soundtracku do „Niesamowitego Spider-Mana” nie brakuje typowych muzycznych „akcyjek”, to powyższy utwór doskonale oddaje ducha rzewnej, sentymentalnej natury bohatera i tragicznej strony jego zdolności. (Klapserka)
O ile sama muzyka nie grzeszy oryginalnością to superbohater w muzyce Hornera jest niepowtarzalny. „Niesamowity Spiderman” idealnie współgra z nietypową wizją Webba, skupiającą się na emocjonalnej stronie opowieści. Kwintesencją tej ścieżki niech będzie spokojne, ale na wskroś uczuciowe „I Can't See You Anymore”. Nie jest to score na miarę bezbłędnego szaleństwa Zimmera w części drugiej, ale warto zapoznać się z kompozycją, którą Horner pokazał, że Peter Parker ma „Piękny Umysł”... (Alek)



4. Apocalypto

„To The Forest”. Postanowiłem wybrać jedną z mniej popularnych i mniej ciepło przyjętych przez krytykę ścieżek w karierze Hornera. Ale to własnie w Apocalypto Horner wynalazł etniczny język muzyczny, który wykorzystał potem niemalże 1:1 w bardziej przebojowym pod względem muzycznym "Avatarze". "Apocalypto" jest zaskakująco surowe, powściągliwe i nie grające zbytnio na emocjach. W finałowym utworze słyszymy nie tylko niezłe brzmienie etnicznych instrumentów ale też bardzo ujmujące wokalizy, świetnie oddające ponury nastrój finału widowiska Gibsona. (Szymalan)

Nie rozumiem właściwie czemu tak zimno krytyka przyjęła ten soundtrack Hornera. To bardzo niekomercyjna muzyka, pozbawiony właściwie „action score” w najprostszym tego sformułowania znaczeniu. W kategorii muzyki „organicznej” sprawdza się najlepiej, zdecydowanie wybija się na tle splagiatowanego (ale i tak bardzo dobrego) „Avatara” czy dosyć nudnej „Podróży do Nowej Ziemi”. A otwierające i zamykające utwory wzbogacone zostały o ciekawe wokale, które nadają wszystkiemu bardzo etniczny wymiar. (Łukasz)



3. Piękny umysł
A Kaleidoscope Of Mathematics”. Nie jest to utwór ani wybitny, ani oryginalny, ale bardzo sprawnie wprowadza w historię wyjątkowego bohatera filmu. Charakterystyczny wokal z kolei przyciąga uwagę od pierwszych dźwięków i zostaje w uszach i pamięci przez całe lata. Zwykły niezwykły utwór, tak jak pozornie zwykły, a niezwykły był John Nash. (Klapserka)
Dla Hornera, którego najlepsze kompozycje to muzyka liryczna, ilustrująca dramatyczne, choć raczej intymne sceny, oscarowy dramat Rona Howarda okazał się wprost idealnym materiałem do pracy. Muzyka amerykańskiego twórcy ma tu wiele momentów absolutnego tryumfu – kompletny motyw główny „A Kaleidoscope of Mathematics”, jedno z jego najciekawszych rozwinięć w „Creating governing dynamics”, kończąc na kapitalnym „First Drop-Off, First Kiss”, łączącym w sobie prostotę historii z dramaturgią obecną w momentami wybitnych „The Car Chase” i „Alicia Discovers Nash's Dark World”. Największą wadą ścieżki jest jej wydanie – za długie i zbyt jednolite. (Alek)

Już pierwsze dźwięki wydobywające się z otwierającego utworu „A Kaleidoscope of Mathematics” zapowiadają dzieło nietuzinkowe. Horner połączył przy „Pięknym umyśle” muzykę niczym z najznakomitszego filmu fantasy z delikatnymi nutami nasuwające na myśl score autorstwa Thomasa Newmana. Stworzył całkowicie nową jakość muzyki filmowej, która nadał całemu filmowi zupełnie inny wymiar. (Łukasz)



2. Braveheart. Waleczne serce

Absolutnie fantastyczny, bezbłędny score. To właśnie muzyką do „Braveheart” Horner zajął miejsce w moim sercu na zawsze. Co utwór to rewelacja – wzruszający, liryczny motyw główny, w wysmakowany sposób wplecione dźwięki kobz. Wyróżnię jednak moje ulubione „Wallace Courts Murron”, „Freedom”, „For The Love of a Princess” oraz intrygujące „Revenge”. Warto wspomnieć, że soundtrack nie cierpi na typowy dla kompozytora problem wydania, dzięki czemu odsłuchanie całej kompozycji nie stanowi najmniejszego wyzwania. James Horner do końca kariery nie wspiął się już na tak wysoki poziom, wszystkie jego – wcześniejsze i późniejsze – muzyczne ilustracje były przynajmniej o klasę gorsze. (Alek)



Wallace Courts Murron”.  Jeden z najpiękniejszych muzycznych tematów filmowych w twórczości Jamesa Hornera i w repertuarze całej, światowej muzyki filmowej. Przepełniony nostalgią, romantyczny utwór jest tylko podsumowaniem wspaniałej, lirycznej partii ścieżki dźwiękowej do filmu „Braveheart” – ścieżki wyjątkowej, sprawnie łączącej melancholijne kompozycje z utworami akcji, znajdującej złoty środek pomiędzy ckliwością a nadmiernym patosem, wzbogacona niezwykłymi dźwiękami instrumentów etnicznych. (Klapserka)
Nigdy nie powstał by oscarowy „Titanic”, gdyby nie starszy o kilka lat „Braveheart”. W „Never an absolution” czy „Hymn to the sea” słychać ewidentne nawiązania do utworów z filmu Mela Gibsona. Nic zresztą dziwnego, bo szkockie dźwięki są idealnym tłem (a czasami nie tylko tłem) do filmu o Williamie Wallaceu. Mocne, wojenne action scory oraz miłosne motywy razem tworzą przepiękną muzyczną poezję, która świetnie sprawdza się również jako dzieło osobne. Uwielbiam słuchać tej muzyki na moich słuchawkach, dodają one również mojemu życiu codziennemu sporo wzniosłości. A finalny utwór „Freedom” powoduje u mnie ciarki za każdym razem. (Łukasz)



1. Titanic
James Horner do końca swojej kariery bazował właściwie na tym, co wypracował w „Braveheart”. Oscara dostał jednak za późniejszego „Titanica”, w którym widocznie czerpał ze swoich kompozycji z filmu Mela Gibsona (ach, ta Szkocja...). Trudno jednak sprzeczać się z nagrodzeniem soundtracku do cameronowej maszynki do zarabiania pieniędzy. Kompozytor bardzo sprawnie buduje muzyczną wizytówkę widowiska, posługując się wpadającymi w ucho, lirycznymi, melodyjnymi motywami, ale – co rzadkie w jego przypadku – przede wszystkim szalejąc przy muzyce akcji, którą perfekcyjnie zilustrował długą sekwencję zatonięcia statku (idealne połączenie obu zalet słyszymy w najlepszym na płycie Unable to Stay, Unwilling to Leave”). „Titanic” wylądowałby w moim osobistym zestawieniu na miejscu drugim, ale koszmarnie kiczowata piosenka Celine Dion nie pozwala mi sklasyfikować go wyżej. (Alek)



Właściwie cała ścieżka (a istnieje nawet 4 godzinne jej wydanie) została idealnie streszczona w tej 19 minutowej kompliacji, „Titanic suit”. Wzruszający, rozmaszysty utwór, skupiony na lirycznych lejmotywach skomponowanych przez Jamesa Hornera.  (Szymalan)

Absolutnie przepiękne dzieło, moim zdaniem jeden z najwspanialszych soundtracków w ogóle. Kompozycje Hornenr mocno wspomagały film Jamesa Camerona, dodawały scenom dramaturgii („Unable to stay, unwilling to leave”) oraz rozmachu („Southampton”). Ścieżka dźwiękowa do „Titanica” stała się dziś niemal tak samo kultowa jak sam film. Motyw główny zna każdy fan kina i nie tylko, bo przez piosenkę „My Herat will go on” Celine Dion, zna go właściwie każdy. Soundtrack do filmu był tak popularny, że doczekał się aż pięciu reedycji. Wszystkie warte przesłuchania. (Łukasz)



Hymn to the Sea”.  Kwintesencja lirycznej duszy kompozytora i szarpiące serce podsumowanie tragicznych dziejów miłości, uczucia nowego, świeżego, zakazanego i przedwcześnie zakończonego w najtrudniejszy i najbardziej niesprawiedliwy sposób, jaki można sobie wyobrazić. Ścieżka przez wielu uważana za mało oryginalna, wykorzystująca znane już z twórczości Hornera motywy, nieodmiennie jednak wzruszająca i cudownie komponująca się ze znanym już na pamięć przez większość kinomanów obrazem. (Klapserka) 




1 komentarz:

  1. Umarł James Horner (głębokie pokłony w jego kierunku!!!)... i umarł też ten blog? Nic się tu od lipca nie dzieje, a przecież w międzyczasie w kinach się to i owo działo. Chociażby polska "Karbala", czyli dobrze zrealizowane kino wojenne (http://merwinski.pl/karbala/), które zasługuje na pełną uwagę oraz pochwałę!!! Ale mam wrażenie, że polska blogosfera przespała tę premierę...

    OdpowiedzUsuń

Nagrody OBF

Filmy, które rozważamy w kontekście nagród OBF muszą mieć swoją polską premierę kinową pomiędzy 1.02.2016 a 31.01.2017 r.