poniedziałek, 30 marca 2015

Jedyni sprawiedliwi, czyli słów kilka o OBF 2015




Organizacja Blogów Filmowych już szósty raz przyznała swoje wyróżnienia dla najlepszych filmów. Przyznam szczerze, że od kilku lat to właśnie te „nagrody” są dla mnie najważniejsze i najciekawsze. Nie tylko dlatego, że sam biorę w nich udział i mogę oddać głosy na swoich ulubieńców, ale też uważam, że jak nikt inny umiemy zaskoczyć i docenić tych, o których pozapominały najważniejsze stowarzyszenia czy jakieś tam Akademie J. W tym roku już na etapie nominacji pojawiło się sporo niespodzianek. Niemalże w każdej kategorii pojawiło się miejsce dla filmów młodziutkiego Xaviera Dolana. O ile obecność „Mamy” może nie szokowała tak bardzo, o tyle „Tom”, który przeszedł przez nasze kina niezauważony, zaskoczył chyba każdego (zwłaszcza nominacje za muzykę i utwór).
Za najlepszy film uznaliśmy jednak „Whiplash”. Podtrzymując tym samym tradycję, że nie zawsze film, który zdobywa główną nagrodę, zdobywa też najwięcej nagród (tak było rok temu z „Polowaniem” i dwa lata temu z „Nietykalnymi”).  Obraz o młodym perkusiście zdobył jeszcze dwa wyróżnienia za montaż i dla J. K. Simonsa za rolę drugoplanową. 
Każdy z nominowanych w głównej kategorii dostał jakieś wyróżnienia, z wyjątkiem wspomnianego prze zemnie Xaviera Dolana. Jego „Mama” mimo tak licznych nominacji przepadła w ostatecznym głosowaniu. Wielka szkoda, bo w tym roku był to jedyny obrońca kina nieanglojęzycznego, do tego z naprawdę znakomicie zrealizowanym obrazem.  Co ciekawe podtrzymana została też tradycja w kategorii reżyserskiej, kolejny raz nagrodziliśmy twórcę, którego obraz nie był nawet nominowany do najważniejszej nagrody (Richard Linklater za „Boyhood”). Wpisał się on w poczet reżyserów z podobnymi przypadkami jak Steven McQueen i „Zniewolonym” oraz David Fincher z „Zaginioną dziewczyną”. To tylko potwierdza, że u nas nic nigdy nie jest pewne.
W kategoriach scenariuszowych obyło się bez niespodzianek, nagrody zgarnęli „Ona” i „Zaginiona dziewczyna” (bezczelnie pominięta przy Oscarach). Nie chcę się powtarzać, ale szkoda mi kolejny raz Dolana, którego scenariusz do „Mamy” poruszał najbardziej zatwardziałych. Jednak chyba nikt się nie spodziewał, że ktokolwiek ma szansę na wygraną w pojedynku ze Spikem Jonzem. Nagroda zasłużona jak najbardziej. Muszę jeszcze wspomnieć o czymś, co mnie niezwykle bulwersuje, czyli nominacji dla scenariusza „Teorii wszystkiego”. Przecież to tak koślawo napisana historia, że włos się jeży przy projekcji tego oscarowego produkcyjniaka. Na szczęście na samej nominacji się zakończyło (zakulisowo mogę zdradzić, że dostał on najmniej punktów w ogóle w całym głosowaniu). Przynajmniej tyle. 
Aktorsko też obyło się bez szokujących wyborów. W kategoriach drugoplanowych wybory zgodziły się z decyzjami Amerykańskiej Akademii Filmowej (och, jak ja trzymałem kciuki za znakomitą Suzanne Clement!). Wygrana J.K. Simonsa, była chyba najbardziej pewną nagroda w tym roku, cały świat filmowy jest w tej decyzji wyjątkowo zgodny. Najlepszą aktorką pierwszoplanową wybrano Rosamund Pike za wyrazistą rolę w „Zaginionej dziewczynie”. Mimo słabego roku dla kreacji aktorskich (podobnie jak to miało miejsce w 2011, kiedy Natalie Portman walczyła tylko ze sobą) nam udało się zebrać kilka świetnych występów. Bo chociaż wygraną dla Pike można było przewidzieć, to konkurentki miała silne. Zwłaszcza Judi Dench w świetnej kreacji z „Filomeny” i Anne Dorval z fenomenalną formą w „Mamie”.  Najciekawsza wydawała się jednak walka u panów. Tam było wiele „oscarowych” typów. Zmienieni nie do poznania (przerysowani?) Redmayne i McConaughey musieli ustąpić miejsca Keatonowi. Co ciekawe w ostatecznym starciu największym zagrożeniem dla Birdmana był Jake Gyllenhaal. Czyżby blogerzy dosyć mieli fizycznych przemian na ekranie?
W kategoriach muzycznych bezkonkurencyjni okazali się stali bywalcy naszych kategorii. Hans Zimmer za „Interstellar” zdobył aż dwie nagrody (za cały soundtrack oraz utwór „Confrield Chase”). Co daje mu aż 4 wyróżnienia i 11 nominacji w przeciągu 6 lat. Słuchacze kochają Zimmera, zwłaszcza wtedy, kiedy nie popełnia autoplagiatów. A tak jest w przypadku tegorocznego dzieła. Dla mnie sporym zaskoczeniem okazała się najlepsza piosenka filmowa. Karen O w skromnej kompozycji „The Moon Song” zdeklasowała przeciwników. Daje jej to już drugie zwycięstwo. Nie udało się to nawet Lanie Del Rey, która w tej kategorii miała aż 2 nominacje (piosenki do filmów „Duże Oczy” i „Czarownica”). Sukcesu „Young and beautiful” nie udało się powtórzyć. 
Za najlepsze zdjęcia nagrodę dostał Emannuell Lubezki za „Birdmana” (podobnie jak Akademia nagradzamy go już drugi rok z rzędu). Przyznam się szczerze, że mimo zachwytu całego świata, ja nie umiem dostrzec w zdjęciach „Birdmana” czegoś więcej nad zwykłą ciekawostkę. Intrygujący pomysł by cały obraz wyglądał jak w jednym ujęciu nie jest moim zdaniem niczym konkretnym uzasadniony. Dużo bardziej zachwyciły mnie zdjęcia do „Grand Budapest Hotel” czy „Toma”, które łączyły się z narracją filmu. Natomiast wielką radością dla mnie była nagroda za montaż dla „Whiplash”. To jak Tom Cross niezwykle rytmicznie „pociął” film jest godne podziwu. Siłą dzieła Chazellea jest właśnie spójna rytmika bijąca z ekranu.
Niemal co roku pojawia się jakaś produkcja, która zgarnia wszystkie nagrody w „teatralnych” kategoriach jak charakteryzacja, kostiumy, scenografia („Wielki Gatsby” czy „Hobbit. Niezwykła podróż”). W tym sezonie absolutnie bezkonkurencyjny stał się „Grand Budapest Hotel” miażdżąc swoich przeciwników.

Unikatowymi nagrodami w naszym zestawieniu są te blogerskie. Przyznajemy wyróżnienie dla najlepszego filmowego bloga (nie musi być to członek OBF) i najlepszej recenzji. W tym roku kolejny raz najlepszy okazał się blog Klapserki, czyli Apetyt na film (klapserka.pl) . Gdzie leży źródło sukcesu Pauliny i jej bloga? Trzeba przyznać, że w samej autorce i jej wielkim zaangażowaniu. Apetyt to jeden z najczęściej aktualizowanych blogów filmowych, znajdziecie tu nie tylko recenzje filmowe, ale i ciekawe analizy czy rankingi (jak chociażby coroczne zestawienie najlepszych utworów muzyki filmowej, tworzone wspólnie z Szymalanem z xmuza.wordpress.com). Autorka aktywnie działa też na swoim fanpagu, gdzie utrzymuje ciągły kontakt z czytelnikami. Gratulujemy!
Na koniec chcę jeszcze podziękować za wyróżnienie recenzji mojego brata (http://kinokbros.blogspot.com/2014/11/interstellar.html) . Jestem dumny, że mimo rzadszych publikacji (ach ten brak czasu i lenistwo) blogerzy docenili tekst z kowalskibros.blogspot.com.
To na tyle. Szalenie ciekawi mnie przyszły rok. Jaki będzie? Co podbije blogerskie serca? Nie mogę się doczekać! 

Łukasz Kowalski 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nagrody OBF

Filmy, które rozważamy w kontekście nagród OBF muszą mieć swoją polską premierę kinową pomiędzy 1.02.2016 a 31.01.2017 r.