W związku z nadchodzącą premierą filmu „Tajemnica Filomeny” Izabela z blogu "Przeminęło z filmem" przygotowała tekst o reżyserze obrazu z Judi Dench, Stephenie Frearsie. Zapraszamy do czytania.
Ekspert od trudnych związków
Wkrótce na ekrany polskich kin wejdzie film „Tajemnica Filomeny” z niezawodną Judi Dench w roli głównej. To świetna okazja, żeby przypomnieć sobie wcześniejsze dzieła Stephena Frearsa, który jak można zauważyć, gustuje w przyglądaniu się skomplikowanym relacjom damsko – męskim.
Kiedy myślę o najlepszym filmie kostiumowym, który wzbudza wiele emocji, zachwyca grą aktorską i unika banału, to mój wybór pada na „Niebezpieczne Związki”. Film jest nie tylko świetnym dramatem, jest również jedną z nielicznych ekranizacji, która okazała się być lepsza od literackiego pierwowzoru. Nieco demoniczna, troszkę groteskowa ale i okrutna Markiza de Merteuil (Glenn Close) zakłada się z młodym Valmontem (John Malkovich) o to, że uwiedzie skromną i religijną Madame de Tourvel (Michelle Pfeiffer). Nie wszystko jednak idzie zgodnie z planem, ponieważ plany psują uczucia, która doprowadzą wszystkich bohaterów do tragedii.
Stephen Frears tak rewelacyjnie poprowadził aktorów, że ich role pozostają w pamięci na bardzo długo. Podobnie było zresztą z „Królową”, która przyniosła Helen Mirren Oskara i pokazała zupełnie inną twarz brytyjskiej władczyni. Obserwujemy bohaterkę w momencie tragicznej śmierci Diany. Nie jest to biografia przedstawiająca całe życie, film zręcznie skupia się tylko na tym kluczowym momencie. Pozornie akcja toczy się wolno, w przeciwieństwie do emocji, które mimo tego że są tłumione, starają się wyjść na światło dzienne.
Wart wspomnienia jest również bardzo interesujący film „Moja piękna pralnia” z Danielem Day-Lewisem w jednej z pierwszych ról na dużym ekranie. Scenariusz autorstwa Hanifa Kureishi opowiada historię dwóch nastolatków z zupełnie różnych światów. Omar to skromny i nieco nieśmiały chłopak szukający pracy i próbujący sprostać wymaganiom wspólnoty w której żyje. Johnny to członek londyńskiej grupy faszystowskiej, która tępi rodaków Omara. Pomimo przeciwności losu obaj postanawiają otworzyć własny biznes i wkrótce wbrew podziałom zaczyna łączyć ich coś więcej.
Kino Stephena Frearsa można uznać za kwintesencję brytyjskości. Większość filmów dotyczy powściągania uczuć, większość przedstawianych związków jest zabroniona, trudna i rzadko prowadzi do szczęśliwego zakończenia. Dodawszy do tego pełnowymiarowe postacie, błyskotliwe dialogi i świetne aktorstwo dostajemy filmy, które jako całość dotyczą tego samego tematu, jednak każdy z nich opowiada o miłości na nowo. „Tajemnica Filomeny” również zapowiada kontynuację tego obranego kierunku i miejmy nadzieję, że będzie również powrotem do świetności Frearsa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz