środa, 31 grudnia 2014

Na co czekamy w 2015?

Wszędzie podsumowania, najlepsi, najgorsi. A my z wiarą patrzymy w przyszłość i chcemy z Wami podzielić się naszymi największymi oczekiwaniami. A Wy na co czekacie w 2015?



"Niezłomny" - choć na ekranach pojawi się już drugiego stycznia i otwiera przegląd filmów 2015 roku, bardzo czekam na tę premierę. Angelina Jolie na stołku reżyserskim ze scenariuszem braci Coen w ręce to naprawdę intrygujący zestaw. Ponadto film jest ekranizacją "Niezłomnego" Laury Hillenbrand, biografii Louisa Zamperiniego. Historia świetnego biegacza, olimpijczyka, który przetrwał niemożliwe w trakcie drugiej wojny światowej jest inspirująca. Każdy, kto zna przeżycia Zamperiniego, wie, że jest to seans obowiązkowy.

„Niezłomny”; reż. Angelina Jolie; premiera: 02.01.2015




Jest mnóstwo filmów na które czekam w 2015 roku. Żeby tylko wspomnieć, że w samym styczniu mam zamiar aż piętnaście razy wybrać się do kina na produkcje, które wydają się warte uwagi. Ale jeśli miałbym wymienić tylko jeden tytuł na który czekam najbardziej, to będzie nim "Birdman". Czarna komedia Alejandro Gonzáleza Iñárritu, twórcy takich filmów jak "Babel" czy "21 gramów". Obraz zbierający wyśmienite recenzje od widzów jak i krytyków, zgarniający co rusz kolejne nagrody i nominacje (chociażby siedem nominacji do Złotych Globów). Produkcja w której powraca trochę już zapomniany Michael Keaton, sprawiająca wrażenie nakręconej w jednym ujęciu! (za zdjęcia odpowiada Emmanuel Lubezki). To wszystko czyni "Birdmana" niezwykle mocnym kandydatem do tytułu najlepszego filmu przyszłego roku.

„Birdman”; reż. Alejandro Gonzalez Inarritu; premiera: 23.01.2015

(Milczący Krytyk - http://reviews.blox.pl/html)



Pod względem filmowych premier rok 2015 zapowiada się wyjątkowo ciekawie. Ja jestem szalenie ciekawy, w jakim kierunku pójdzie polskie kino, tzn. czy polskim filmowcom uda się utrzymać bardzo wysoki poziom filmów wyprodukowanych w ciągu ostatnich trzech lat. Z ogromną niecierpliwością czekam na szereg polskich premier ("Warsaw By Night", "Fotograf", "Discopolo", "Czerwony pająk", "Kebab i horoskop", "Carte Blanche", "Hiszpanka"), ale najbardziej nie mogę doczekać się seansu najnowszego filmu twórcy "Rewersu", Borysa Lankosza. Jego "Ziarno prawdy" może okazać się pierwszym polskim thrillerem z prawdziwego zdarzenia. Jestem przekonany, że wcielający się w główną rolę Robert Więckiewicz po raz kolejny mnie nie zawiedzie i mam ogromną nadzieję, że "Ziarno prawdy" zapoczątkuje sezon kolejnych świetnych polskich filmów.

„Ziarno prawdy”; reż. Borys Lankosz; premiera: 30.01.2015




Filmy, na które warto czekać dzielą się co roku na dwa typy: te, które pojawiają się w repertuarze nagle i te wyglądane od miesięcy, znane już dobrze za oceanem, walczące o najważniejsze nagrody w branży filmowej. Pierwsze zdobywają zwykle rzesze fanów, drugie niejednokrotnie zawodzą, ale dopóki ich nie ujrzymy, niecierpliwimy się i wierzymy, że nie zawiodą. Ja taką nadzieję, choć graniczącą z pewnością, mam w stosunku do "Dzikiej drogi" ("Wild") - nowego filmu Jean-Marca Vallée, reżysera wspaniałego "Café de flore" i nagradzanego za fantastyczne kreacje aktorskie "Witaj w klubie". Vallée ma niesamowitą zdolność prowadzenia aktorów, bohaterowie, których przedstawia to ludzie z krwi i kości, choć fabularnie wydają się zupełnie odklejeni od rzeczywistości. Jestem pewna, że efekty tej jego wrażliwości będziemy mogli zobaczyć także w "Wild", w którym główną rolę gra Reese Witherspoon - aktorka zupełnie niesłusznie kojarzona wyłącznie z rolami komediowymi i z tego powodu traktowana z lekceważeniem (Oscar za "Spacer po linie" udowadnia, jak mylne jest to wrażenie). Czekam gorąco na to, co pokaże w tej kameralnej opowieści o wędrówce młodej, złamanej życiem kobiety, która szuka sensu życia w tym, co przed nią.

„Dzika droga”; reż. Jean-Marc Vallee; premiera: 06.02.2015

(Klapserka - http://klapserka.pl/)



Rok 2015 zapowiada się na filmową ucztę z której każdy uszczknie coś dla siebie. Czego ja niecierpliwie wyczekuję? Ekranizacji słynnego, amerykańskiego musicalu "Into the Woods" (w polskim tłumaczeniu "Tajemnice Lasu") Zawiły wątek bezdzietnego małżeństwa piekarza i jego wybranki, na których zła wiedźma rzuciła klątwę a otaczający ich domek las skrywa wiele tajemnic i znanych nam wszystkich bohaterów baśni to kwintesencja tego, co lubię. Magia, muzyka i łamanie stereotypów. Warto wspomnieć, że reżyser Rob Marshall oprócz Meryl Streep i Johnny'ego Deppa skompletował niezbyt znaną obsadę co może gwarantować sukces. "Tajemnice Lasu" są na razie ładną obietnicą ciekawego widowiska. I tajemnicą tylko pozostaje, czy Marshall'owi uda się przekuć sukces teatralny na sukces filmowy. Wszak oryginalny musical to spektakl dla starszego widza, a film sygnowany jest logo Disney'a. Ja mam nadzieję, że film spełni moje oczekiwania!

„Tajemnice Lasu”; reż. Rob Marshall; premiera: 13.02.2015




Nie będzie to zbyt popularne wyznanie, ale cóż, czekam i to całkiem mocno na "Pięćdziesiąt twarzy Grey'a"- ekranizację bestsellerowej trylogii E.L. James, powstałej jako fanfiction do mocno znienawidzonej przez widzów serii "Zmierzch" Stepfanie Meyer. Dlaczego czekam? Pomijając już fakt, że jestem malutką fanką Meyer i lubię czytać fanfiki do jej twórczości, fascynuję mnie fakt nakręcenia samodzielnego filmu na podstawie historii, która niekoniecznie może żyć bez swojego pierwowzoru, jako że jest jej swego rodzaju reinterpretacją. Bierze tych samych bohaterów, tę samą konstrukcję fabularną i opowiada niefantastyczną, alternatywną wersję miłości Belli i Edwarda. Ciekawi mnie również jakość tego filmu, tzn. czy da się nakręcić odnoszący sukces kasowy romans na podstawie historii, której nie ma. Po odjęciu z tych książek seksu, powtórzeń i nieścisłości tak naprawdę zostaje jakieś 50 stron historii, moim zdaniem trochę za mało dla skonstruowania trzech ciekawych filmów. Ostatnim powodem dla którego czekam to ciekawość tego jak ten film wpływie na karierę grających w nim młodych aktorów. Czy zostaną znienawidzeni jak odtwórcy ról ze "Zmierzchu" czy wręcz przeciwnie, ten film stanie się początkiem ich aktorskiej kariery? Na odpowiedzi muszę jeszcze troszkę poczekać, ale z dnia na dzień zacieram łapki coraz mocniej czekając na tę urocza produkcję.

„Pięćdziesiąt twarzy Grey'a”; reż. Sam Taylor-Johnson; premiera: 13.02.2015




Dużo dobrego kina czeka na nas w 2015 roku - zarówno w kinie zagranicznym, jak i naszym ojczystym. Najbardziej ciekaw jestem duetu, który w 2012 roku zmiótł mnie z powierzchni Ziemi ciężkim i mocnym, ale ponadto rewelacyjnym "Mistrzem". W kwietniu 2015 roku na ekrany polskich kin wchodzi najnowszy film Paula Thomasa Andersona "Wada ukryta" z Joaquinem Phoenixem w roli głównej. Film opowiada historię uzależnionego od narkotyków detektywa Doca Sportello (w tej roli właśnie wspomniany wcześniej Phoenix), który rozpoczyna śledztwo w sprawie porwania swojej byłej dziewczyny. Ciężko przejść obojętnie obok tego tytułu, kiedy wiemy, że za kamerą stoi reżyser takich filmów jak "Magnolia", "Boogie Nights" czy "Aż poleje się krew". Anderson to reżyser z najwyższej półki i ciężko sobie wyobrazić, że potrafiłby zmarnować tak wielki potencjał, jaki tkwi w historii. Przy pomocy gwiazdorskiej obsady, na czele której stoi fenomenalny Phoenix, "Wada ukryta" może okazać się jednym z najlepszych, jak nie najlepszym filmem 2015 roku! Wydaje się, że obraz będzie pełen emocji i napięcia, a ponadto niejednokrotnie od czasu do czasu spuszczając z tonu, stanie się nie tylko świetnym filmem, ale również wymagającą myślenia rozrywką.

„Wada ukryta”; reż. Paul Thomas Anderson; premiera: 24.04.2015




Spośród wszystkich wspaniałości, które pojawią się w roku 2015 na ekranach kin, najbardziej wyczekuję tej najbardziej widowiskowej- „Avengers: Czas Ultrona”. Moje zamiłowanie do superbohaterskich filmów Marvela jest powszechnie znane i niejedna osoba wie, że pierwszą odsłonę Avengersów pokochałam całym sercem. Zwiastun sequela zapowiada nie tylko dowcipną produkcję, ale pozwala wierzyć, że da nam ona nowe, fascynujące postaci. Najważniejszą z nich jest tytułowy Ultron, czarny charakter z genialnym wizerunkiem, który aż kipi od niegodziwości. Można spodziewać się porywającego filmu, który ponownie przyniesie wielkie zniszczenie, ale przede wszystkim będzie się pięknie prezentować na wielkim ekranie kina i myślę, że będzie zaskakiwać. W końcu „No strings on me”, ale już 'all eyes on me' już tak! Yeaaaa... !

 „Avengers: Czas Ultrona”; reż. Joss Whedon; premiera: 07.05.2015




Z wszystkich możliwych sequeli, jakie mają w swoich planach hollywoodzkie studia na rok 2015 (a imię ich Legion: nowy Bond, nowy Park Jurajski, nowy Terminator, kolejna część Avengers, Mission Impossible V, finał Igrzysk Śmierci, nowe Gwiezdne Wojny, trzecia część Uprowadzonej ....itd), na żaden nie czekam nawet w połowie tak bardzo jak na "Mad Maxa Fury Road". Powód? W zasadzie żaden sensowny poza absolutnie obłędnym ostatnim zwiastunem, który powalił mnie na łopatki. Żadna inna zajawka, jaką widziałem w ostatnich latach nie prezentowała takiej czystej radości z robienia kina. George Miller opisał film jako 110 minut pościgu non stop bez przerwy a to, co póki co widzimy to czyste szaleństwo pracy kamery, kapitalnego designu broni i pojazdów, całkiem sensownie użytych efektów CGI i wreszcie aktorów wyciskających siódme poty ze scen akcji, ubrudzonych, walczących z pyłem, kurzem i piachem. A i sama historia wydaje się mieć całkiem emocjonalny potencjał. Jeśli ten zwiastun nie kłamie, będzie to cudowna, B-klasowa apokaliptyczna rozpierducha bez żadnych hamulców, na jaką żadne wielkie studio nie wydałoby przy zdrowych zmysłach dużo pieniędzy i nie zatrudniało takich aktorów jak Hardy czy Theron. A jednak...chyba to zrobili.

„Mad Maxa Fury Road”; reż. George Miller; premiera: 15.05.2015




Rok 2015 zapowiada się wyjątkowo smakowicie i czekam na większość wymienionych przez kolegów i koleżanki obrazów. Jednakże, pisząc te słowa, jestem po świątecznym replayu trylogii "Park Jurajski", dzięki której na nowo rozkochałem się w pierwszym filmie z serii, więc odpowiedź na pytanie o najbardziej wyczekiwany obraz może być tylko jedna - "Jurassic World". Bo powrót na Isla Nublar, bo pierwotne plany na ekstrawagancki, działający park zostały zrealizowane, bo Chris Pratt. Odkąd skradł mi serce w "Strażnikach Galaktyki", jaram się jego kolejnymi projektami. A tu będzie jeździł na motorze wśród veliciraptorów. How cool is that? Także tak - stawiam na "Jurassic World" i zastanawiam się czemu ten czerwiec tak daleko.

„Jurassic World”; reż. Colin Trevorrow; premiera: 12.06.2015




The Ride ain't over - głosi tagline z teaserowego plakatu Entourage. Fani "Ekipy", popularnego serialu HBO czekali na ten moment od finału serii. Do tego długo zapowiadanego filmu, który rodził się w lekkich bólach (długie negocjacje z głównymi aktorami) pojawił się niedawno zwiastun i jest... ŚWIETNY! Utrzymany w duchu serialowego świata Los Angeles, zapowiada dobrą zabawę z chłopakami z Queens i ich agenta (jak zwykle bezbłędny i kradnący każdą scenę Jeremy Piven). Do tego cieszyć mogą gościnne występy w filmie takich aktorów jak Mark Wahlberg, Haley Joel Osment, Billy Bob Thornton czy seksowna Emily Ratajkowski. Mam nadzieję, że film poradzi sobie w letnim box officie i przypadnie także do gustu fanom tego genialnego serialu.

„Entourage”; reż. Doug Ellin: premiera: 12.06.2015

Tomasz Pióro



Oczywiście na mojej osobistej liście najbardziej oczekiwanych tytułów 2015 roku znalazło się miejsce dla nowych Gwiezdnych Wojen, czy Terminatora, ale jednak zdecydowanym numerem jeden pozostaje inna, mniej głośna (przynajmniej do czasu) premiera - niezatytułowany jeszcze projekt Stevena Spielberga o Zimnej Wojnie. Wszyscy słyszeliśmy, że twórca "Szeregowca Ryana" po raz kolejny (po "Liście Schindlera") przyjechał do Polski kręcić film - tym razem z Tomem Hanksem. Przyznam szczerze, że nic poza ogólną tematyką i miejscem kręcenia nie wiem na temat najnowszego projektu Spielberga, ale właśnie te informacje, w połączeniu z wielkimi zaangażowanymi nazwiskami (wśród scenarzystów bracia Coen!) każą mi liczyć na kino pierwszego sortu.

Reż: Steven Spielberg; premiera: 09.10.2015 (USA)





W Salonie Filmowym jedną z najbardziej oczekiwanych premier 2015 roku jest najnowsza odsłona przygód agenta Jej Królewskiej Mości. Daniel Craig jako 007 sprawił, że postać Jamesa Bonda nabrała zupełnie nowego wymiaru. Obok George Lazenby, Craig jest najlepszym odtwórcą tej roli. Przede wszystkim bezwzględną maszyną do zabijania, a dopiero w dalszej kolejności szpiegiem zdobywającym informacje, ale hej - podwójne zero zobowiązuje! „ Spectre” zapowiada się o tyle intrygująco, że w końcu po latach procesów opowieść o Bondzie powróci do jednego z najważniejszych motywów. Choć dopóki procesy nie były wygrane mowa była o Quantum to ta mała zmiana i ukłon w kierunku do oldschoolowych Bondów wierzę, że wyjdzie serii wyłącznie na dobre. No i nie można pominąć fantastycznej obsady. Poza ekipą znaną ze Skyfall pojawią się na ekranie: Lea Seydoux, Dave Bautista no i Christoph Waltz. Byle do listopada, kiedy to "Spectre" zagości na ekranach!

„Spectre”; reż. Sam Mendes; premiera: 05.11.2015 (USA)




Jako śmiertelny fan tego, który wprowadził do Hollywood to, co najbardziej urzeka w kinie B-klasy, na pytanie o najbardziej oczekiwany przeze mnie film nadchodzącego roku mam prostą odpowiedź - jest to bez dwóch zdań najnowsza produkcja mistrza Q, czyli "The Hateful Eight". Tarantino przy swoim 8 już filmie, postanowił pozostać w klimacie dzikiego zachodu, który jakby nie patrzeć jest bardzo bliski mojemu sercu. Choć o filmie nie za wiele jeszcze wiadomo, w końcu do premiery jeszcze prawie cały rok, to za każdym razem gdy zerkam na klasyczną, tarantinowską obsadę, z moich ust tworzy się coś na kształt banana, a część mózgu odpowiadająca za miłość do kina (o ile taka istnieje), rozpływa się w spazmach rozkoszy.

„The Hateful Eight”; reż. Quentin Tarantino; premiera: 13.11.2015 (USA)




Natalie Portman to piekielnie zdolna i inteligentna osóbka. Dlatego nie było dla mnie zaskoczeniem, kiedy dowiedziałem się, że tym razem Portman zobaczymy nie tylko na ekranie. Aktorka postanowiła wyreżyserować swój pierwszy pełnometrażowy film. I to nie byle jaki, tylko biografię słynnego izraelskiego pisarza Amosa Oza. Książka „A tale of love and darkness” uchodziła do tej pory za niemożliwą do przeniesienia na ekran. Natalie to jednak dzielna dziewczyna i nie poddała się. Po siedmiu latach długich prób wreszcie się udało. Portman nie tylko odpowiada za reżyserię, ale też samodzielnie napisała scenariusz, podjęła się produkcji, a także zagrała jedną z głównych ról. Sławomir Idziak, który robił do obrazu zdjęcia (Natalie jest wielką fanką filmów Kieślowskiego) bardzo chwalił sobie pracę na planie. Wróżył filmowi wysoki poziom artystyczny i rozpływał się nad profesjonalizmem młodej reżyserki. No cóż, ja już zacieram ręce i cieszę się jak małe dziecko. Premierę przewiduje się na grudzień 2015 roku.

„A tale of love and darkness”; reż: Natalie Portman; premiera: 12.2015 (USA)


1 komentarz:

  1. Ciekawy wpis , wybiorę się chyba na Birdmana bo kocham film 21 gram :)

    wpadnij do nas Łukasz

    www.wkfilms.pl

    OdpowiedzUsuń

Nagrody OBF

Filmy, które rozważamy w kontekście nagród OBF muszą mieć swoją polską premierę kinową pomiędzy 1.02.2016 a 31.01.2017 r.