Premiera niezwykle
wyczekiwanego „Interstellar” Nolana już za nami, ale dyskusje o najnowszym
dziele Brytyjczyka nie cichną. Zapraszamy was do zapoznania się z opiniami
członków OBF! A co Wy sądzicie? Podzielicie się z nami przemyśleniami w komentarzach!
„Notuje
zarówno najlepsze, jak i najgorsze chwile w całej twórczości reżysera”
Początek
to spełnienie głośnych zapowiedzi, w których Nolan obiecywał, że w
„Interstellarze” odda cześć Spielbergowi, choć nie w tak wyraźny sposób jak
„Super 8” J.J. Abramsa. I rzeczywiście – skojarzenia z twórczością reżysera
„Bliskich spotkań trzeciego stopnia” są oczywiste, a scena pogoni poprzez
rozległe pola kukurydzy przypomina familijną aurę „E.T.”. Zresztą fabuła,
której fundamentem przez cały film pozostaje miłość rodzicielska i tęsknota za
dziećmi (zdecydowanie bardziej wyraźna i nachalna niż w „Incepcji”) naturalnie
łączy się z całą twórczością Spielberga. Kolejne etapy fabularne coraz bardziej
odchodzą od ciepłego kina nowej przygody i – wraz z przeniesieniem akcji w
bezkres kosmosu – wkracza w bardziej mroczne klimaty. (…)Zgrzyty – niestety
wcale nie takie małe - pojawiają się w fabule. Chociaż można przymknąć oko na
skróty myślowe, czy wręcz luki fabularne, sprowadzanie teorii naukowych do
banalnych uproszczeń rodem z lekcji przyrody, ale nie sposób zaakceptować
niespotykane dotąd w twórczości Nolana obrzydliwy infantylizm, tandetne teksty
(monolog Anne Hathaway o miłości...) i patos w najgorszym hollywoodzkim
wydaniu. Reżyser przez większość filmu prowadzi dwa równoważne wątki –
kosmiczny z ojcem (Matthew McConaughey w roli Coopera) i ziemski z córką
(Jessica Chastain w roli Murph) – i ów dwuwątkowość podkreśla, jak nierówny
jest „Interstellar”.
Alek (cała recenzja na http://kinokbros.blogspot.com/2014/11/interstellar.html)
„Wymaga
skupienia, przemyślenia, zmierzenia się z emocjami, które generuje.”
Nolan
– prywatnie ojciec czwórki dzieci – postawił wszystko na jedną kartę i
stworzył melancholijną opowieść o utracie ojcostwa, historię ojca, który
zostawia dzieci, by – jakkolwiek patetycznie to brzmi, tak jest w istocie –
ratować świat. Interstellar to film o stracie. Chciałoby się dodać –
kolejny, bo czym innym jest Memento (Shelby traci kontrolę
nad swoją pamięcią i sobą samym) lub Prestiż(tragedia Angiera), a
szczególnie historia poranionego Bruce’a Wayne’a, który przez całe życie zmaga
się z poczuciem winy w związku ze stratą ojca [sic!] czy dojmująco smutna
opowieść o usiłującym dobić do brzegu Cobbie (Incepcja), którego
po stracie najbliższej osoby (dokładnie jak u bohatera Interstellar)
największym pragnieniem jest znów przytulić swoje dzieci (!). Brzmi tak
znajomo… (…)Ale w plądrowaniu ludzkiego umysłu i tworzenia alternatywnych, ale
jednocześnie logicznych i możliwych światów Nolan nadal nie ma sobie
równych. Jakkolwiek „ludzka” część fabuły, ten drugi człon w nazwie
gatunku sci-fi, generuje największe kontrowersje w odbiorze, to jej rewers –
owo science – wypada przy tej nieudolnej momentami fikcji jak statek kosmiczny
przy latawcu. Tak naprawdę dopiero próba połączenia science z fiction sprawia
reżyserowi trudności. I to najbardziej widoczne jest w dialogach, a jeszcze
więcej – w monologach. Zaskakująco dużo tu wyświechtanych zdań, patetycznych mądrości,
ckliwych banałów (głównie w wykonaniu Amelii, granej przez „tylko” dobrą Anne
Hathaway).
Klapserka (cała recenzja na http://klapserka.pl/interstellar-2014/)
„Dowodzi, że nawet najlepsi potrafią postawić
sobie poprzeczkę zbyt wysoko.”
Pośladki zostały na swoim miejscu, obsługa
kina nie musiała zamiatać szczęk publiczności z zawalonej popcornem podłogi.
Nie będę ukrywał, że „Interstellar”, film, którego ja (a zapewne i spora część
czytelników Cinemacabry) wyczekiwałem z wywieszonym językiem jako jednego z
największych wydarzeń w kinematografii w 2014 roku, zawiódł. Nie jest to
oczywiście produkcja, za którą będziecie żądać zwrotu pieniędzy – to solidne
science-fiction, które spodoba się szczególnie miłośnikom starszych
przedstawicieli gatunku. A mimo to po wyjściu z sali czułem zawód. (…)Pierwszym i być może
najpoważniejszym dowodem na to, że Nolan miał zdecydowanie za dużo pomysłów i
nie wiedział, jak połączyć je w spójną całość, jest fakt, że film trwa niemalże
trzy godziny… a mimo to czuć, że niektóre sceny bardzo mocno pośpieszono.
(…)McConaughey w niczym nie przypomina gościa, który jeszcze niedawno
zasłużenie zgarnął Oscara za „Witaj w klubie” oraz sympatię fanatyków seriali
za „Detektywa” . Hathaway i Chastain są nijakie do bólu, zaś
Caine chyba
powinien zrobić sobie przerwę od współpracy z Nolanem, który zupełnie nie
wykorzystuje jego potencjału. Po raz kolejny scenariusz został
zbudowany tak, by nikt nie mógł być ważniejszy od reżysera i jego wizji.
Miro (cała recenzja na http://cinemacabra.pl/interstellar/)
„A może po prostu uznać, że
Nolan nie jest aż takim geniuszem, za jakiego go mieliśmy?”
Są tu sceny wielkie, warte seansu w IMAXie. Jednym z wielu
zaskoczeń jest to, w jaki sposób Nolan ten film nakręcił. W gruncie rzeczy mamy
tu do czynienia z jednym z najbardziej epickich ale jednocześnie najbardziej
intymnych filmów, jakie powstały na temat kosmosu i całej Ziemi. IMAXowy
kadr pozwala na pokazanie transparentnej przestrzeni i zawarcie wielu
detali, tymczasem Nolan konsekwentnie ją ogranicza, planując ujęcia w taki
sposób, aby wszystko, co ważne działo się jedynie na pierwszym planie. (…)Efekt
epickości Nolan jak zwykle uzyskuje przy pomocy kontrapunktu zdjęć i muzyki
oraz poprzez zagęszczenie montażowe. Wracając do swojego ulubionego
tematu względności percepcji czasu, Nolan potrafi doprowadzić do sceny, w
której napięcie wywołuje sam fakt starzenia się części bohaterów. (…)
Jednocześnie łatwo przy tym wszystkim stwierdzić, że Nolan rozmienia się przy
tym filmie na drobne, zaspokajając się paroma płaczliwymi scenkami i masą
naukowego bełkotu, z którego mało kto cokolwiek rozumie. Tak naprawdę
największym jego wrogiem wydaje się dzisiaj być sukces jego poprzednich filmów
oraz zebrany przez lata fandom, który sprawia, że Nolan jest w przypadku swoich
filmów większą gwiazdą, niż ktokolwiek na ekranie.
Szymalan (cała
recenzja na http://xmuza.wordpress.com/2014/11/06/interstellar-2014-christopher-nolan/)
„To
niezwykły, kameralny blockbuster.”
Ogrom
tej produkcji kreują niezwykłe, zapierające dech w piersiach zdjęcia.
Kosmos, który dawno w kinie nie wyglądał tak obezwładniająco, tak
niesamowicie, tak prawdziwie (ta pustka i cisza!). Nieziemskie obrazy,
które swoje podłoże mają w rzeczywistości, chociażby olśniewająca czarna
dziura, której kształt nie jest wymysłem speców od efektów specjalnych - wynika
z opisujących jej istnienie teoretycznych modeli, które na potrzeby filmu
zostały zwizualizowane. Przerażające piękno. Do niezwykłej
atmosfery tego widowiska znacząco przykłada się również muzyka Hansa Zimmera.
Piękny motyw przewodni znany już z teasera i donośne dźwięki organów,
które rozbrzmiewają nawet w spokojniejszych scenach, na myśl od razu
przywołując "Odyseję
kosmiczną".
Milczący Krytyk ( cała recenzja
na http://reviews.blox.pl/html)
„Ponownie
czymś zaskoczył, ponownie zachwycił, ale czegoś tutaj zabrakło.”
„Interstellar”, bo właśnie ten tytuł nosi najnowszy film
znakomitego Christophera Nolana, to z pewnością wyjątkowe dzieło. Choć nie
dorównuje świetnością poprzednikom, to jednak reżyser staje na wysokości
zadania i ponownie nas zaskakuje. (…)Nie śmiem twierdzić, że Nolan w dialogach
jest kiepski, ale tym razem faktycznie niektóre z tekstów mocno kulały, a już
te ckliwe rozmowy o miłości doprowadzały do szału. A podążaj sobie za tym
głosem serca choćby i na koniec wszechświata. Ponadto dla laików naukowych, dla
których nawet lekcje fizyki w szkole były prawdziwą katorgą, obraz ten może być
bardzo ciężki do zrozumienia. Z łatwością można pogubić się w rozumowaniu
bohaterów, choć dowcipy TARSA o trójwymiarze w pięciowymiarowym sześcianie były
nawet zabawne w tej chaotyczności. (…)Twórcy bardzo fajnie pobawili się tutaj
dźwiękiem. Idealnie oddając charakter miejsc, wprowadzili widza w prawdziwą
przestrzeń kosmiczną! Genialnym posunięciem stały się więc zdjęcia na zewnątrz
statków, gdzie, jak przystało na prawdziwą próżnię, dźwięk po prostu przestał
istnieć. Z jednej strony jest to bardzo frustrujące jak co jakiś czas zanika Ci
muzyka, ale z drugiej oddaje prawdziwy charakter sytuacji. Natomiast sama
muzyka... o rany! Co to było za spektakularne słuchowisko! Hans Zimmer z filmu
na film tworzy coraz ciekawsze, coraz śmielsze ścieżki dźwiękowe.
Agniecha (cała recenzja na http://filmy-wedlug-agniechy.blogspot.com/2014/11/1152-interstellar-rez-christopher-nolan.html)
„Na
liście obejrzanych przeze mnie filmów widnieje jako jeden z najlepszych, który
ukazuje wydarzenia odkrywców w kosmosie.”
Christopher
Nolan jest twórcą dobrego, stylowego i pełnego klasy mainstreamu, czyli filmów
zadowalających masowe gusta, ale jednocześnie czerpiących garściami z własnych
marzycielskich wyobrażeń. W każdym ze swoich dzieł zawiera obie te części
filmowej duszy: profesjonalnego reżysera i... wyobraźni dziecka (Batman?
Oszukańcze iluzje w "Prestiżu"?). (…)Pomimo rozwiązania tej historii,
"Interstellar" jest na pewno lepszy od zeszłorocznej
"Grawitacji", która okazała się feministycznym bełkotem. Co prawda, w
kategoriach technicznych nie miała sobie równych, ale "Interstellar"
też nie pozostaje daleko w tyle. Oprócz urzekających zdjęć kosmosu, Nolan
większą uwagę skupia na swoich bohaterach. (…)"Interstellar" jest na
pewno dużą gratką dla przyszłych fizyków (konsultacje Kipa Thorne'a), ale jest
łatwo przyswajalny również przez nieobytego w dziedzinie widza.
Aneta (cała recenzja na http://filmowy-swiat.blogspot.com/2014/11/interstellar.html)
„Bez
wątpienia bardzo ucieszy wszystkich fanów reżysera”
Nolan
sięga po charakterystyczne dla siebie motywy i tradycyjnie już majstruje przy
śnie i czasie. Akcja filmu ma w końcu miejsce w przestrzeni międzygalaktycznej,
a czyż istnieje lepsze miejsce do ukazania piękna teorii względności i
dylatacji czasu? Film przepełniony jest terminami i hasłami znanymi przede
wszystkim fizykom i kosmologom, ale – co ciekawe – cała ta terminologia nie
jest wcale odpychająca, a wręcz przeciwnie, przyciąga widza do siebie jak
magnes i tym samym pozwala mu na chwilę stać się członkiem ekspedycji naukowej.
(…) Interstellar nie jest najlepszym
filmem Christophera Nolana, nikt nie ma co do tego wątpliwości. Cała ta
historia, choć nadmuchana do rozmiarów gigantycznej bańki mydlanej, posiada
kilka naprawdę poważnych rys na swej powierzchni – odrobina racjonalnego
myślenia przebija tę bankę na wskroś i to bez wątpienia zaboli wszystkich fanów
geniuszu londyńskiego reżysera. Bo cóż powiedzieć choćby o śmiesznym sposobie
zwerbowania Coopera do tej całej wyprawy? Albo o braku konsekwencji w ukazaniu
postawy naukowca pragnącego jedynie uratować ludzkość?
FilmPlaneta (cała recenzja na http://filmplaneta.blogspot.com/2014/11/miedzy-gwiazdami-interstellar-rez.html)
„Najnowszy
film Christophera Nolana to
najambitniejszy i niestety najgorszy obraz w jego dorobku.”
Już
zbyt długie wprowadzenie dokładnie określa film Nolana. Świat stoi na skraju zagłady, choć umiera spokojnie, bez
krzyku, bez chaosu. Wieloletnie susze i zaraza doprowadzają do wzrastającego
głodu. Ta dekadencka wizja jest znakomitym punktem wyjścia do rozważań o
kondycji współczesnego konsumpcyjnego społeczeństwa – fantastycznie przedstawił
to Alfonso Cuarón w Ludzkich dzieciach. Nolan tymczasem wiruje pomiędzy dramatem obyczajowym (główny
bohater – były pilot – ma zostawić dwójkę dzieci, by wyruszyć w kosmiczną
podróż mogącą uratować ludzkość), a przekombinowanym science-fiction, którego
liczne zawiłości niekiedy wyjaśniane są banałami lub zwyczajnym „bo tak i już”
scenarzystów. Strona obyczajowa szyta jest grubymi melodramatycznymi nićmi i
naszpikowana papierowymi dialogami wypowiadanymi z największym pietyzmem. Zaś
strona oparta na akcji i fantastyce kuleje od fabularnych mielizn,
niedopowiedzeń i błędów logicznych. Nolan
idzie jednak w zaparte. (…)Wielkie chęci nie wystarczą, jeśli ogromny potencjał
niszczony jest przez wady, które takiemu reżyserowi nawet nie przystoją.
Scenariusz leży tutaj niemal na każdej płaszczyźnie: począwszy od
przedstawienia postaci, przez drętwe dialogi oraz nagromadzenie kiczu, a na
fabularnych skrótach, lukach i nielogicznościach skończywszy.
Simon (cała recenzja na http://mechaniczna-kulturacja.blogspot.com/2014/11/recenzja-filmu-interstellar.html)
Świetne zestawienie :) Fajnie tak w jednym miejscu przeczytać różne opinie całej ekipy OBFu i przy okazji zobaczyć, jak wielu z nas widziało już ten film!
OdpowiedzUsuń