wtorek, 18 listopada 2014

Recenzenci OBF o „Interstellar”


Premiera niezwykle wyczekiwanego „Interstellar” Nolana już za nami, ale dyskusje o najnowszym dziele Brytyjczyka nie cichną. Zapraszamy was do zapoznania się z opiniami członków OBF! A co Wy sądzicie? Podzielicie się z nami przemyśleniami w komentarzach! 

„Notuje zarówno najlepsze, jak i najgorsze chwile w całej twórczości reżysera”

Początek to spełnienie głośnych zapowiedzi, w których Nolan obiecywał, że w „Interstellarze” odda cześć Spielbergowi, choć nie w tak wyraźny sposób jak „Super 8” J.J. Abramsa. I rzeczywiście – skojarzenia z twórczością reżysera „Bliskich spotkań trzeciego stopnia” są oczywiste, a scena pogoni poprzez rozległe pola kukurydzy przypomina familijną aurę „E.T.”. Zresztą fabuła, której fundamentem przez cały film pozostaje miłość rodzicielska i tęsknota za dziećmi (zdecydowanie bardziej wyraźna i nachalna niż w „Incepcji”) naturalnie łączy się z całą twórczością Spielberga. Kolejne etapy fabularne coraz bardziej odchodzą od ciepłego kina nowej przygody i – wraz z przeniesieniem akcji w bezkres kosmosu – wkracza w bardziej mroczne klimaty. (…)Zgrzyty – niestety wcale nie takie małe - pojawiają się w fabule. Chociaż można przymknąć oko na skróty myślowe, czy wręcz luki fabularne, sprowadzanie teorii naukowych do banalnych uproszczeń rodem z lekcji przyrody, ale nie sposób zaakceptować niespotykane dotąd w twórczości Nolana obrzydliwy infantylizm, tandetne teksty (monolog Anne Hathaway o miłości...) i patos w najgorszym hollywoodzkim wydaniu. Reżyser przez większość filmu prowadzi dwa równoważne wątki – kosmiczny z ojcem (Matthew McConaughey w roli Coopera) i ziemski z córką (Jessica Chastain w roli Murph) – i ów dwuwątkowość podkreśla, jak nierówny jest „Interstellar”.




„Wymaga skupienia, przemyślenia, zmierzenia się z emocjami, które generuje.”

Nolan – prywatnie ojciec czwórki dzieci – postawił wszystko na jedną kartę i stworzył melancholijną opowieść o utracie ojcostwa, historię ojca, który zostawia dzieci, by – jakkolwiek patetycznie to brzmi, tak jest w istocie – ratować świat. Interstellar to film o stracie. Chciałoby się dodać – kolejny, bo czym innym jest Memento (Shelby traci kontrolę nad swoją pamięcią i sobą samym) lub Prestiż(tragedia Angiera), a szczególnie historia poranionego Bruce’a Wayne’a, który przez całe życie zmaga się z poczuciem winy w związku ze stratą ojca [sic!] czy dojmująco smutna opowieść o usiłującym dobić do brzegu Cobbie (Incepcja), którego po stracie najbliższej osoby (dokładnie jak u bohatera Interstellar) największym pragnieniem jest znów przytulić swoje dzieci (!). Brzmi tak znajomo… (…)Ale w plądrowaniu ludzkiego umysłu i tworzenia alternatywnych, ale jednocześnie logicznych i możliwych światów Nolan nadal nie ma sobie równych. Jakkolwiek „ludzka” część fabuły, ten drugi człon w nazwie gatunku sci-fi, generuje największe kontrowersje w odbiorze, to jej rewers – owo science – wypada przy tej nieudolnej momentami fikcji jak statek kosmiczny przy latawcu. Tak naprawdę dopiero próba połączenia science z fiction sprawia reżyserowi trudności. I to najbardziej widoczne jest w dialogach, a jeszcze więcej – w monologach. Zaskakująco dużo tu wyświechtanych zdań, patetycznych mądrości, ckliwych banałów (głównie w wykonaniu Amelii, granej przez „tylko” dobrą Anne Hathaway).
Klapserka (cała recenzja na http://klapserka.pl/interstellar-2014/)




 „Dowodzi, że nawet najlepsi potrafią postawić sobie poprzeczkę zbyt wysoko.”

Pośladki zostały na swoim miejscu, obsługa kina nie musiała zamiatać szczęk publiczności z zawalonej popcornem podłogi. Nie będę ukrywał, że „Interstellar”, film, którego ja (a zapewne i spora część czytelników Cinemacabry) wyczekiwałem z wywieszonym językiem jako jednego z największych wydarzeń w kinematografii w 2014 roku, zawiódł. Nie jest to oczywiście produkcja, za którą będziecie żądać zwrotu pieniędzy – to solidne science-fiction, które spodoba się szczególnie miłośnikom starszych przedstawicieli gatunku. A mimo to po wyjściu z sali czułem zawód. (…)Pierwszym i być może najpoważniejszym dowodem na to, że Nolan miał zdecydowanie za dużo pomysłów i nie wiedział, jak połączyć je w spójną całość, jest fakt, że film trwa niemalże trzy godziny… a mimo to czuć, że niektóre sceny bardzo mocno pośpieszono. (…)McConaughey w niczym nie przypomina gościa, który jeszcze niedawno zasłużenie zgarnął Oscara za „Witaj w klubie” oraz sympatię fanatyków seriali za Detektywa . Hathaway i Chastain są nijakie do bólu, zaś Caine chyba powinien zrobić sobie przerwę od współpracy z Nolanem, który zupełnie nie wykorzystuje jego potencjału. Po raz kolejny scenariusz został zbudowany tak, by nikt nie mógł być ważniejszy od reżysera i jego wizji.
Miro (cała recenzja na http://cinemacabra.pl/interstellar/)


 „A może po prostu uznać, że Nolan nie jest aż takim geniuszem, za jakiego go mieliśmy?”

Są tu sceny wielkie, warte seansu w IMAXie. Jednym z wielu zaskoczeń jest to, w jaki sposób Nolan ten film nakręcił. W gruncie rzeczy mamy tu do czynienia z jednym z najbardziej epickich ale jednocześnie najbardziej intymnych filmów, jakie powstały na temat kosmosu i całej Ziemi. IMAXowy kadr pozwala na pokazanie transparentnej przestrzeni i zawarcie wielu detali, tymczasem Nolan konsekwentnie ją ogranicza, planując ujęcia w taki sposób, aby wszystko, co ważne działo się jedynie na pierwszym planie. (…)Efekt epickości Nolan jak zwykle uzyskuje przy pomocy kontrapunktu zdjęć i muzyki oraz poprzez zagęszczenie montażowe. Wracając do swojego ulubionego tematu względności percepcji czasu, Nolan potrafi doprowadzić do sceny, w której napięcie wywołuje sam fakt starzenia się części bohaterów. (…) Jednocześnie łatwo przy tym wszystkim stwierdzić, że Nolan rozmienia się przy tym filmie na drobne, zaspokajając się paroma płaczliwymi scenkami i masą naukowego bełkotu, z którego mało kto cokolwiek rozumie. Tak naprawdę największym jego wrogiem wydaje się dzisiaj być sukces jego poprzednich filmów oraz zebrany przez lata fandom, który sprawia, że Nolan jest w przypadku swoich filmów większą gwiazdą, niż ktokolwiek na ekranie.




„To niezwykły, kameralny blockbuster.”

Ogrom tej produkcji kreują niezwykłe, zapierające dech w piersiach zdjęcia.  Kosmos, który dawno w kinie nie wyglądał tak obezwładniająco, tak niesamowicie, tak prawdziwie (ta pustka i cisza!).  Nieziemskie obrazy, które swoje podłoże mają w rzeczywistości, chociażby olśniewająca czarna dziura, której kształt nie jest wymysłem speców od efektów specjalnych - wynika z opisujących jej istnienie teoretycznych modeli, które na potrzeby filmu zostały zwizualizowane.  Przerażające piękno.  Do niezwykłej atmosfery tego widowiska znacząco przykłada się również muzyka Hansa Zimmera.  Piękny motyw przewodni znany już z teasera i donośne dźwięki organów, które rozbrzmiewają nawet w spokojniejszych scenach, na myśl od razu przywołując "Odyseję kosmiczną".
Milczący Krytyk ( cała recenzja na http://reviews.blox.pl/html)


„Ponownie czymś zaskoczył, ponownie zachwycił, ale czegoś tutaj zabrakło.”

„Interstellar”, bo właśnie ten tytuł nosi najnowszy film znakomitego Christophera Nolana, to z pewnością wyjątkowe dzieło. Choć nie dorównuje świetnością poprzednikom, to jednak reżyser staje na wysokości zadania i ponownie nas zaskakuje. (…)Nie śmiem twierdzić, że Nolan w dialogach jest kiepski, ale tym razem faktycznie niektóre z tekstów mocno kulały, a już te ckliwe rozmowy o miłości doprowadzały do szału. A podążaj sobie za tym głosem serca choćby i na koniec wszechświata. Ponadto dla laików naukowych, dla których nawet lekcje fizyki w szkole były prawdziwą katorgą, obraz ten może być bardzo ciężki do zrozumienia. Z łatwością można pogubić się w rozumowaniu bohaterów, choć dowcipy TARSA o trójwymiarze w pięciowymiarowym sześcianie były nawet zabawne w tej chaotyczności. (…)Twórcy bardzo fajnie pobawili się tutaj dźwiękiem. Idealnie oddając charakter miejsc, wprowadzili widza w prawdziwą przestrzeń kosmiczną! Genialnym posunięciem stały się więc zdjęcia na zewnątrz statków, gdzie, jak przystało na prawdziwą próżnię, dźwięk po prostu przestał istnieć. Z jednej strony jest to bardzo frustrujące jak co jakiś czas zanika Ci muzyka, ale z drugiej oddaje prawdziwy charakter sytuacji. Natomiast sama muzyka... o rany! Co to było za spektakularne słuchowisko! Hans Zimmer z filmu na film tworzy coraz ciekawsze, coraz śmielsze ścieżki dźwiękowe.

Agniecha (cała recenzja na http://filmy-wedlug-agniechy.blogspot.com/2014/11/1152-interstellar-rez-christopher-nolan.html)


 
„Na liście obejrzanych przeze mnie filmów widnieje jako jeden z najlepszych, który ukazuje wydarzenia odkrywców w kosmosie.”

Christopher Nolan jest twórcą dobrego, stylowego i pełnego klasy mainstreamu, czyli filmów zadowalających masowe gusta, ale jednocześnie czerpiących garściami z własnych marzycielskich wyobrażeń. W każdym ze swoich dzieł zawiera obie te części filmowej duszy: profesjonalnego reżysera i... wyobraźni dziecka (Batman? Oszukańcze iluzje w "Prestiżu"?). (…)Pomimo rozwiązania tej historii, "Interstellar" jest na pewno lepszy od zeszłorocznej "Grawitacji", która okazała się feministycznym bełkotem. Co prawda, w kategoriach technicznych nie miała sobie równych, ale "Interstellar" też nie pozostaje daleko w tyle. Oprócz urzekających zdjęć kosmosu, Nolan większą uwagę skupia na swoich bohaterach. (…)"Interstellar" jest na pewno dużą gratką dla przyszłych fizyków (konsultacje Kipa Thorne'a), ale jest łatwo przyswajalny również przez nieobytego w dziedzinie widza.




„Bez wątpienia bardzo ucieszy wszystkich fanów reżysera”

Nolan sięga po charakterystyczne dla siebie motywy i tradycyjnie już majstruje przy śnie i czasie. Akcja filmu ma w końcu miejsce w przestrzeni międzygalaktycznej, a czyż istnieje lepsze miejsce do ukazania piękna teorii względności i dylatacji czasu? Film przepełniony jest terminami i hasłami znanymi przede wszystkim fizykom i kosmologom, ale – co ciekawe – cała ta terminologia nie jest wcale odpychająca, a wręcz przeciwnie, przyciąga widza do siebie jak magnes i tym samym pozwala mu na chwilę stać się członkiem ekspedycji naukowej. (…) Interstellar nie jest najlepszym filmem Christophera Nolana, nikt nie ma co do tego wątpliwości. Cała ta historia, choć nadmuchana do rozmiarów gigantycznej bańki mydlanej, posiada kilka naprawdę poważnych rys na swej powierzchni – odrobina racjonalnego myślenia przebija tę bankę na wskroś i to bez wątpienia zaboli wszystkich fanów geniuszu londyńskiego reżysera. Bo cóż powiedzieć choćby o śmiesznym sposobie zwerbowania Coopera do tej całej wyprawy? Albo o braku konsekwencji w ukazaniu postawy naukowca pragnącego jedynie uratować ludzkość?



„Najnowszy film Christophera Nolana to najambitniejszy i niestety najgorszy obraz w jego dorobku.”

Już zbyt długie wprowadzenie dokładnie określa film Nolana. Świat stoi na skraju zagłady, choć umiera spokojnie, bez krzyku, bez chaosu. Wieloletnie susze i zaraza doprowadzają do wzrastającego głodu. Ta dekadencka wizja jest znakomitym punktem wyjścia do rozważań o kondycji współczesnego konsumpcyjnego społeczeństwa – fantastycznie przedstawił to Alfonso Cuarón w Ludzkich dzieciach. Nolan tymczasem wiruje pomiędzy dramatem obyczajowym (główny bohater – były pilot – ma zostawić dwójkę dzieci, by wyruszyć w kosmiczną podróż mogącą uratować ludzkość), a przekombinowanym science-fiction, którego liczne zawiłości niekiedy wyjaśniane są banałami lub zwyczajnym „bo tak i już” scenarzystów. Strona obyczajowa szyta jest grubymi melodramatycznymi nićmi i naszpikowana papierowymi dialogami wypowiadanymi z największym pietyzmem. Zaś strona oparta na akcji i fantastyce kuleje od fabularnych mielizn, niedopowiedzeń i błędów logicznych. Nolan idzie jednak w zaparte. (…)Wielkie chęci nie wystarczą, jeśli ogromny potencjał niszczony jest przez wady, które takiemu reżyserowi nawet nie przystoją. Scenariusz leży tutaj niemal na każdej płaszczyźnie: począwszy od przedstawienia postaci, przez drętwe dialogi oraz nagromadzenie kiczu, a na fabularnych skrótach, lukach i nielogicznościach skończywszy.
 



1 komentarz:

  1. Świetne zestawienie :) Fajnie tak w jednym miejscu przeczytać różne opinie całej ekipy OBFu i przy okazji zobaczyć, jak wielu z nas widziało już ten film!

    OdpowiedzUsuń

Nagrody OBF

Filmy, które rozważamy w kontekście nagród OBF muszą mieć swoją polską premierę kinową pomiędzy 1.02.2016 a 31.01.2017 r.